Rezerwat w cieniu tsunami
Wyruszyliśmy na przystań o godzinie 7 rano. To znakomita pora na rozpoczynanie dnia. Dziękujemy Wam za informacje dotyczące tsunami! Gdyby nie Wy, dowiedzielibyśmy się o nim dopiero na przystani! A propos tego, nie potrafimy się oprzeć pewnej dygresji na temat funkcjonowania mediów i kształtowania opinii publicznej na ich podstawie… Już wiele razy zauważyliśmy pewną prawidłowość, która nie pasuje być może do bardzo poważnie wyglądającej sytuacji w Japonii z dnia wczorajszego, ale świetnie wpasowuje się w 98% innych doniesień medialnych…
7:00 rano – Bliski wschód. Targ w miasteczku X. Arab odkręca palnik z gazem, bo chce zacząć piec mięso do szawarmy… Przed chwilą wykorzystał ostatnią zapałkę na odpalenie 74 dziś papierosa. Musi wziąć zapałkę od kumpla, który nie pali (czyli pali max. dwie paczki dziennie). Czas płynie, gaz ucieka. Nerwowo odpala jedną, drugą, trzecią i BUUUUUMMMMM. Kurczaki poleciały w 4 strony świata, łącznie z sosem chili i ketchupem… MASAKRA!!!!
10 minut później BBC podaje informację na żywo z X. Kolejny zamach terrorystyczny na Bliskim Wschodzie. Wybuch bomby w centrum lokalnego targowiska spowodował ogromne straty materialne. Nad miejscem wybuchu wciąż unosi się dym (tu zdjęcia z dymem). Liczba ofiar nieznana. Nie wiadomo, jakiej narodowości był zamachowiec i jaką organizację reprezentował.
15 minut po „zamachu” CNN podaje, że wokół całego miejsca zamachu porozrzucane są szczątki ciał, których identyfikacja może być bardzo trudna, jeśli w ogóle możliwa. Drobne kostki świadczą o tym, że ofiarami mogły być dzieci z pobliskiej szkoły katolickiej, które codziennie przechodzą przez targ zaopatrując się na nim w lizaki. Korespondent wnioskuje, że trzeba mieć demoniczną osobowość, aby przygotować tak okrutny zamach.
Po 25 minutach NBC zdradza, że do zamachu przyznało się skrajnie prawicowe ugrupowanie „7 cudów Islamu”.
Po kilku godzinach wszystkie stacje radiowe i telewizyjne na całym świecie powołując się nawzajem na siebie, opowiadają ludziom zgromadzonym przed telewizorami i radioodbiornikami tę samą bzdurę, a my rządni sensacji dajemy im bezkrytycznie wiarę…
Sprostowanie przychodzi… po paru dniach… pomiędzy jednym, a drugim blokiem reklamowym o 1:45 am. Daliśmy im wszystko czego potrzebowali – oglądalność… Najważniejszy wniosek dla oglądającego!!! NIE MOŻNA TAM JEŹDZIĆ, bo celem jak się okazało byli turyści, którzy stali w kolejce… do knajpy. Prawdopodobieństwo tego, że w trakcie jakiegoś wypadu na drugi koniec świata spotka Cię tsunami, lub jakaś inna katastrofalna w skutkach przygoda, nie jest wcale większe, niż to, że w rodzimym miasteczku, spotkasz na pasach dla pieszych pijanego kierowcę za kółkiem… NIE MÓWCIE „TAK” MEDIOM! WYŁĄCZCIE TELEWIZORY choć na godzinkę pomiędzy 17:00, a 22:00… Dacie radę???
Na przystani też mieli telewizor, więc mieli pretekst do podniesienia cen za wynajem łodzi… Dziś nie można wyczarterować małej i taniej łodzi, bo jak nadejdzie 200 metrowa fala tsunami, to nie da się przeżyć. Fajna argumentacja, prawda? Można za to wziąć 2 m dłuższą, średnią łódź 2 razy drożej. Nie wiem jak to się w końcu stało, że udało nam się jednak wyczarterować łódkę. Jej właściciel miał tak samo dobrą argumentację jak urzędnicy. Jego łódka była o 0,5 metra dłuższa od najdłuższej krótkiej, więc nie była małą łódką, tylko najmniejszą ze średnich. Błyskotliwe, prawda? Prawdziwy czarodziej! Tak czy owak popłynęliśmy tą łodzią do rezerwatu w cenie wynajmu małej łodzi. Wzięliśmy pakiet umożliwiający nam odwiedzenie dowolnej ilości wysp, jaką będziemy chcieli w ciągu jednego dnia.
Rezerwat stu wysp, obejmuje jak nazwa „prawie” wskazuje 124 wyspy. Przez cały dzień się głowiliśmy co to oznacza! Płynąc pomiędzy gęsto położonymi, niewielkimi wyspami zastanawialiśmy się, które z nich klasyfikują się do tej nazwy, a które nie. CZY CZYTA NAS JAKIŚ GEOGRAF? Czy coś co wystaje ponad wodę i ma metr długości, to już wyspa? A jeśli wystaje ponad wodę wyłącznie w trakcie odpływu i ma 300 metrów długości?
Na terenie, który zwiedzaliśmy, jest takich obiektów bardzo dużo. Większość wysepek ma maksymalnie po 200-300 metrów. Ich fundament stanowi bardzo twarda skała. Wiele z nich ma ślicznie poukrywane, piaszczyste plażyczki i często jakieś groty lub jaskinie. Uroku całemu rezerwatowi dodają pięknie wybarwione i bogate w życie wody Wokół wysp. Minusem z pewnością jest brudne i partackie – typowo filipińskie zagospodarowanie „infrastrukturą turystyczną” największych wysepek. Pływaliśmy tak przez cały dzień zaglądając kolejno na wyspy: Century, Quezon, Cathedral, Old Scout, Marcos (ta najbardziej nam się podobała), Cuenco, Children’s, Governor’s i Virgin. Bardzo nam się podobało, ale ze względu na to, że dozowanie wrażeń na Filipinach zaczęło się od ogromnej dawki Palawanu, to tytułu WOW 2!!!! już pewnie nie będzie… Wróciliśmy cali i zdrowi po niezwykle łagodnej tafli morza.
marzec 14th, 2011 at 15:19
Całkowicie się pod tym podpisuję! Nic dodać nic ująć. To przerażające co robią media z informacjami, by podgrzać atmosferę do granic możliwości i zasiać panikę. Większość katastrof ma swoje źródło nie w naturze, która po prostu oddaje ludziom to sami „zasiali” prowadząc bezmyślną i rabunkową gospodarkę zasobami Ziemi, ale właśnie w mediach kreujących odpowiednie zachowania. Całe szczęście nie jesteśmy „w ciemię bici” i zdajemy sobie sprawę, że większość takich sztucznie podgrzewanych tematów to stek bzdur, który może trafić do ludzi o inteligencji kija basebalowego (inna sprawa, że w niektórych społeczeństwach tacy stanowią większość ;-)).
Najlepszym przykładem takiego manipulowania są ostatnie wydarzenia w Japonii związane z awariami elektrowni atomowych. Dość powiedzieć, że od kilku dni media na siłę starają się nagłośnić sprawę robiąc z tych awarii wydarzenia na skalę wybuchu w Czernobylu, a największa stacja informacyjna TV w Polsce (której nazwy nie wymienię) we wszystkich newsach 24h na dobę podaje ciągle nowe informacje związane z sytuacją w elektrowniach zapraszając coraz to nowych naukowców i „fachowców” od energetyki jądrowej, którzy usilnie starają się wyjaśniać, że wszystko jest pod kontrolą i technologie są teraz na tyle bezpieczne, że nie stanowią poważnego zagrożenia, a jeśli to jeszcze połączyć z poziomem zaawansowania i charakterem Japończyków to możemy być spokojni. Prowadzący te rozmowy „Redaktorzy” jednak usilnie próbują wycisnąć z rozmówców chociaż trochę dramatyzmu i zasiać niepokój wśród widzów, podgrzewając atmosferę do maksimum.
Doprowadziło to nawet do tego, że w porze największej oglądalności w programie tuż po wiadomościach dnia pokłócili się dwaj profesorowie. Jeden z nich powiedział wreszcie wprost: „Katastrofa jest w mediach. Katastrofę jądrową wywołują media. (…) Nie rozumiem mediów, którzy chcą zrobić z tego katastrofę” – powiedział i jako przykład podał amerykański CNN, który incydent w elektrowni w Fukushimie nazwał wybuchem jądrowym. Te zabiegi prowadzących program doprowadziły w końcu do tego, że jeden fizyk nazwał drugiego „prymitywem” i „wieśniakiem”, gdy ten zarzucił mu niemoralną i nieetyczną postawę.
W jednym z dzisiejszych brukowych dzienników napisano wielkimi literami na stronie tytułowej: „Groza! Mamy drugi Czernobyl!”.
Podobnymi zabiegami doprowadzono też w Polsce do gwałtownego wzrostu cen cukru. Mamy teraz w Polsce cukier droższy o 100% niż przed miesiącem, a w sklepach wprowadzono reglamentację sprzedaży jak w latach 70-tych.
Scyzoryk się otwiera w kieszeni a ziemniaki wychodzą parami z piwnicy! Jak wrócicie to nie poznacie naszego kraju… 😉
marzec 14th, 2011 at 21:42
Całkowicie się zgadzam z Wami i Adminem.To wszystko to jest jedna bardzo dobrze działająca manipulacja. Ja nie mam TV od 3 lat i powiem wszystkim DA SIĘ BEZ NIEGO ŻYĆ. Najlepsze jest to, że jest więcej czasu na spędzenie go z dziećmi. Dzieci też mają więcej czasu na spędzenie go na zabawie i z rodzicami. Bezsensowne tracenie czasu przed TV to najgorsza rzecz jaką można robić. Pozdrawiam Was serdecznie.