Wiza do Wietnamu
…oraz jak przejść przez granicę i nie dać się ograbić 🙂
Wietnam jest krajem do którego nie można uzyskać wizy na żadnym lądowym przejściu granicznym (jest taka możliwość na niektórych lotniskach, wiza w tym przypadku jest na 15 dni). Konieczne zatem jest wyrobienie wizy wietnamskiej wcześniej w placówkach konsularnych Wietnamu znajdujących się w Polsce lub na terytorium krajów sąsiadujących. W przypadku wiz wietnamskich bardzo ważne jest precyzyjne zdefiniowanie dat wjazdu i wyjazdu, ponieważ wiza wystawiana jest na miesiąc od planowanej daty wjazdu na terytorium Wietnamu, zdefiniowanej we wniosku wizowym. Oznacza to, że od tego dnia, który wpiszemy we wniosku jako początek naszego pobytu w Wietnamie, ważność wizy wynosi 30 dni, niezależnie od tego, kiedy przekroczymy granicę (czyli jeśli wjedziemy do Wietnamu np. tydzień później, niż planowaliśmy, to zamiast 30 dni będziemy mieć 23!).
Bardzo dogodnym rozwiązaniem, z którego my skorzystaliśmy, było wyrobienie wizy wietnamskiej w Laosie. Można dokonać tego w Vientiane, Pakse i Luang Prabang. My zdecydowaliśmy się skorzystać z pomocy jednej z wielu agencji turystycznych działających w Luang Prabang, które zajmują się również pośrednictwem wizowym. W tej samej agencji kupowaliśmy również bilety autobusowe, więc udało nam się wynegocjować na wszystkie „zakupy” zniżki, dzięki czemu koszt naszych wiz wietnamskich wynosił 43 USD, co było dokładnie taką ceną, jaką trzeba zapłacić w konsulacie. Cena ta dotyczy 3-dniowego trybu wyrabiania wizy (jest to opcja najdłuższa i najtańsza). Można mieć wizę w 1 dzień, ale jest to rozwiązanie ok. 10 USD droższe. Decydując się na wyrobienie wizy za pośrednictwem agencji turystycznej trzeba wziąć pod uwagę, że ceny tej usługi znacznie się różnią, w zależności od firmy (nawet o 20 USD). Jednak generalnie uzyskanie wizy wietnamskiej w Laosie nie stanowi żadnego problemu.
Po otrzymaniu wizy i sprawdzeniu poprawności wszystkich danych nie pozostaje nam nic innego, jak tylko w dniu, w którym rozpoczyna się ważność wizy stawić się na przejściu granicznym 🙂 (oczywiście można też w kolejnych dniach, ale o tyle krócej będziemy mogli być w Wietnamie).
Przejście graniczne Laos – Wietnam w Kaew Neuda to jednak oddzielna bajka. Przede wszystkim trzeba być przygotowanym na to, że przekraczanie granicy w sobotę, niedzielę lub dzień świąteczny lub wakacyjny, wiąże się z dodatkowymi kosztami – otrzymanie pieczątki wyjazdowej z Laosu kosztuje 10 000 kipów (czyli 1 USD). No dobra, nie było wyjścia trzeba było zapłacić, tym bardziej, że w gablotce wisiał „cennik” usług. Po otrzymaniu właściwej pieczątki trzeba przejść kilkaset metrów do Wietnamskiej kontroli paszportowej. I tu kolejne zaskoczenie – za pieczątkę wjazdową znowu opłata! Celnik z rozbrajającym uśmiechem mówi „one dolar”. A my na to, że nie my nie mamy dolarów, zapłacimy w kipach. A celnik, nadal z tym samym uśmiechem: „twenty tousands kip”. Zdębieliśmy! Przez 2 tygodnie w Laosie zdążyliśmy się nauczyć przeliczać w głowie że 1 USD to 10 000 kipów (co zresztą potwierdziło się nie dalej niż 20 minut wcześniej po stronie laotańskiej) a tu nagle nowa matematyka. Zbuntowaliśmy się, kategorycznie mówiąc, że 1 dolar to jest 10 000 kipów i możemy zapłacić co najwyżej tyle. Celnik bez problemu przytaknął i wziął od nas pieniądze, wbijając właściwą pieczątkę. Pierwszy kontakt z Wietnamem – trochę zniechęcający – jeszcze nie wjechaliśmy a już chcieli nas „orżnąć”. Myśleliśmy, że już wszystkie formalności i dyskusje graniczne za nami, gdy przy kolejnym okienku zatrzymał nas następny celnik i powiedział „two tousands kip, health check!” PO przyjrzeniu się, co się przy tym okienku dzieje, okazało się, że każdy turysta płaci 2000 kipów i dostaje bilecik z szarego papieru z napisem „health check”. Od razu wyglądało to na ściemę, tym bardziej, że na żadnym innym przejściu granicznym nie była to „usługa” płatna. Na dodatek, jeśli dobrze zaobserwowaliśmy – lokalesi w ogóle do tego okienka nie podchodzili. Po parominutowej, bezowocnej dyskusji z panem celnikiem, podczas której chcieliśmy się dowiedzieć za co ma być zapłacone te 2000 kipów, zdecydowaliśmy po prostu odwrócić się na pięcie i bez płacenia i bez otrzymywania kwitka po prostu przejść przez bramkę i być wreszcie po stronie wietnamskiej. Jak się okazało nikt nas nie próbował zatrzymać, nikt nie naciskał na zapłacenie, a celnik z okienka health check po prostu zajął się kolejnymi turystami, a my przez nikogo nie niepokojeni dotarliśmy do naszego autobusu.