Arizona w centrum Syberii

Kolejny raz okazało się, że rosyjskie dziwactwa biurokratyczno-organizacyjne mogą dać się we znaki nawet najbardziej dzielnym. Zaplanowana akcja zakupu biletów do Ułan-Bator okazała się po pierwsze niemożliwa do zrealizowania wieczorem pierwszego „pełnego” dnia w Irkucku bo na stacji kolejowej bilety można kupować do 21:00, ale na trasy „pozarosyjskie” tylko w „Service-Center” (oczywiście pisane w cyrylicy bo angielskim tutaj raczej się nikt nie „kala” ;-)), które działa do godziny 19:00. Ładne mi „sierwis-sienter”. Jeśli ktoś przyjedzie tu pociągiem w nocy i chce kupić jakiś bilet na dalszą podróż poza Rosję to dziękujemy i zapraszamy do okienka od 8:00 rano 🙂

Wakzal Irkutsk

Zdaliśmy więc sobie sprawę, że jeżeli w środę chcemy być w Mongolii, a wyruszymy nad Bajkał w niedzielę i potem trzeba będzie wrócić do Irkucka to nie będzie za wiele czasu i Bajkał zobaczymy zbyt pobieżnie. Wizytę w gorących źródłach uznaliśmy za zbyt mało travelerską i postanowiliśmy, że pakujemy się i jedziemy nad Bajkał gdzie przeprawimy się promem na wyspę Olkhon i spędzimy tam dwa dni a potem przepłyniemy statkiem na drugi (wschodni) brzeg Bajkału do Ust-Barguzin gdzie po kolejnej dobie pojedziemy jakimś lokalnym transportem do Ułan-Ude skąd do Ułan-Bator jest już dużo łatwiej pojechać koleją (jest dużo bliżej granicy mongolskiej a poza tym wszystkie pociągi jadące z Irkucka do Ułan-Bator jadą przez Ułan-Ude). Zgodnie stwierdziliśmy więc, że w sobotę wyruszamy najpierw jeszcze raz na stację po bilety do Ułan-Bator (ale tym razem już na trasę Ułan-Ude – Ułan-Bator) a potem jedziemy już nad Bajkał. Po godzinie 8:00 udaliśmy się do „serwis-sienter” by zakupić bilety i znowu odbiliśmy się od ściany. Pani w okienku stwierdziła, że ona może sprzedawać bilety do Ułan-Bator, ale tylko z Irkucka. Na trasy inne nie ma możliwości sprzedaży! No i rad nie rad pojechaliśmy dalej bez biletów do Ułan-Bator. Trudno. Może gdy dotrzemy do Ułan-Ude nie będzie problemów z zakupem w dniu podróży, a jeśli coś nie wypali to spróbujemy jechać innymi środkami transportu J Tymczasem w następnej kolejności pierwszym celem stał się dworzec autobusowy skąd mieliśmy jechać do Hużir (pisane cyrylicą) nad Bajkałem. Jako, że podobny plan miała Audrey (nasza nowa francuska koleżanka) jechaliśmy razem we trójkę. Jednak „po drodze” w „serwis-sienter” poznaliśmy parę fińsko-brazylijską, która również wybierała się nad Bajkał a nie miała pojęcia jak można tam dotrzeć. Zaoferowaliśmy więc fachową pomoc jako, że my wszystko już mieliśmy ustalone (czym, za ile i dokąd można dojechać). Zabrali się więc z nami. Zamiast szukać lokalnego autobusu, który może nas zawieźć na dworzec autobusowy udało nam się złapać marszrutkę, która za 300 rubli zmieniła trasę i całą naszą piątkę obładowaną bagażami zawiozła prosto na dworzec gdzie chwilę potem ustaliliśmy cenę i godzinę odjazdu następnej marszrutki, tym razem już prosto nad Bajkał.

Marszrutki na Bajkal

Cena 500 rubli od osoby z bagażami jest zupełnie sensowna biorąc pod uwagę, że czas pokonania takiej trasy to 6 godzin w dodatku po drodze trzeba zaliczyć prom J Jak się później okazało trasa do Hużiru nie tylko wiązała się z przeprawą promową, ale też przejechaniem bezdroży po górskich kamieniach przez ponad kilkadziesiąt kilometrów. Sześciogodzinna podróż obfitowała przede wszystkim w lokalny klimat gór przeplatanych z rozległymi obszarami wyschniętych trwa i niemal pustynnych bądź kamienistych płaszczyzn. Po drodze mijaliśmy drewniane, rozpadające się wioski i stada krów pasących się na łąkach bądź wkraczających wprost na drogę. Nie brakowało też syberyjskich klimatów w postaci gęstych lasów bądź dużych gęsto porośniętych przestrzeni. W czasie postoju staraliśmy wszyć się w lokalny klimat i poobserwować lokalne życie. W czasie gdy jedliśmy lokalne „potrawy przydrożne” pod budkę zajechał duży Ził z otwartymi oknami (upał dawał się we znaki) z którego najpierw wyskoczyły dwie podstarzałe kobity ubrane według kanonów obowiązującej tutaj mody, czyli fartuchy, a na stopach skarpety frote wsunięte w „gustowne” plastikowe klapki J Słowem Jacyków by coś w tym kramiku odnalazł Zaraz potem wyskoczył kierowca ciężarówki, który po paru krzykach w kierunku oddalających się kobiet podszedł do nas chwiejnym krokiem a zapach uderzający z jego kierunku wyraźnie potwierdził, że do czynienia miał ze spoooorą dawką alkoholu 🙂

Zil

Jak widać mimo alkoholowego upojenia można tu prowadzić ciężarówkę i mieć „na pace” dwie kobity. Kierowca ze wspomaganiem (bo ciężarówka na pewno go nie miała) w swojej przemowie nawet nie zarejestrował, że nie jesteśmy Rosjanami, bo na jego wywody odpowiadaliśmy zgrabnym rosyjskim słowami „da” i „charaszo” po czym oddalił się by odnaleźć swoje modne towarzyszki 🙂
Dalsza droga okazała się być próbą sił dla naszych plecaków zamocowanych na dachu marszrutki jako, że na pewnym etapie drogi urwał się asfalt i dalej już jazda odbywała się po kamieniach i piachu.

Bezdroza na Bajkal

Tyle kurzu ile złapały w tej trasie nasze plecaki nie złapały jeszcze nigdy. Najważniejsze jednak, że przetrwały a sznurki zamocowane przez kierowców zdołały utrzymać bagaże. Po przeprawie promowej na wyspę Olkhon należało dokonać rejestracji przybywających w cenie po 25 rubli za osobodobę. Oczywiście wszystko odbywało się w najnowocześniejszym biurze (czytaj: kartonowo-blaszanym baraku) z użyciem najnowszej technologii rejestracji gości (czyli wpisy długopisem w zeszycie). Po pokonaniu kolejnego odcinka bezdroży dotarliśmy wreszcie do Hużiru, który przywitał nas iście arizonowymi piaszczystymi, szerokimi drogami przebiegającymi przez drewnianą wioskę. Cały ten obraz połączony z żarem jaki tego dnia lał się z nieba sprawił, że uznaliśmy to miejsce jako najlepszy z możliwych pomysłów do spędzenia dwóch dni nad jeziorem Bajkał.

Huzir

Wioska nie ma nawet bieżącej wody więc wszelkie domostwa korzystają ze zbiorników do których sami dostarczają wodę by potem móc z niej korzystać. Co to oznacza w praktyce jeśli chodzi o rozwiązania łazienkowe nie trzeba chyba tłumaczyć Nawet prąd elektryczny widać, że musiał dotrzeć długo potem jak chatki już stały bo w zasadzie każda z nich podłączona była kablem do słupów oświetleniowych przebiegających wzdłuż drogi. Szerokość tych piaszczystych dróg połączona z totalnym zapyleniem rudawym kurzem jaki co chwila się unosił po przejechaniu jakiegoś „gazika” naprawdę robi wrażenie amerykańskiej prerii.

Arizona Russia

Udało nam się dobrze zakwaterować za pośrednictwem guesthausu „Nikita” w drewnianym domku na dodatek dostaliśmy pełne wyżywienie, a to wszystko w cenie 800 rubli za osobodobę więc polecamy to miejsce bardzo serdecznie! Zresztą okazało się, że to ulubione miejsce travelersów bo już na promie poznaliśmy szkocką parę, która zamierzała się tu zatrzymać, a na miejscu w czasie posiłków poznaliśmy jeszcze parę niemieco-szwajcarską, która również w następnej kolejności udaje się do Ułan-Bator, ale jadąc z powrotem przez Irkuck.
Samo jezioro (a właściwie jego zachodnia część obejmująca tę część wyspy) okazało się cudem przyrody, którego nie można pominąć przemierzając Syberię. Ogrom tego jeziora sprawia, że nawet jego niewielką część, która uderza o klify nabrzeża nazywa się oficjalnie „Małym Morzem”, a jest to przecież tylko jego niewielka część. Widoki pięknej czystej wody i ogromnych skał zapierają oddech.

BajBaj

Pogoda nam sprzyjała i w ciągu dwóch dni zdążyliśmy pochodzić po okolicy zwiedzając nabrzeże, lasy, a także skorzystać z uroku plaży, której pozazdrościć może niejeden śródziemnomorski kurort, w dodatku bez żadnego tłoku i z rozsądnymi cenami za jedzenie.

BajBaj2

Furorę robi tutaj ryba Omul, którą zjada się na wszelkie możliwe sposoby zarówno na obiad jak i kolację. Słowem „priekrasnyj atdych”! W ramach romantycznego wieczoru posiedzieliśmy sobie na przybrzeżnych skarpach czekając na zachód słońca nad Bajkałem, a w dalszej jego części skorzystaliśmy z lokalnego koncertu muzyki rosyjskiej przy akompaniamencie pianina (cała sala śpiewała przy tym rosyjskie pieśni – od razu dało nam to wyobrażenie jak lokalni wieśniacy spotykają się w chatach przy suszonej rybie w czasie mroźnych syberyjskich wieczorów rozgrzewając się wódeczką z pieśnią na ustach).

Lodeczka

Nasza francuska przyjaciółka Audrey również dała koncert pokazując klasę samą w sobie.
Zagrała kilka długich utworów, śpiewający przy tym piękne wokalizy. Wszystko w najlepszym smaku i guście. Nic dziwnego, że z wypełnionej wcześniej po brzegi sali ostało się jedynie nie więcej niż 20 osób.

Audrey

Wieczór zakończyliśmy filiżankami gorącej czekolady, które były „kropką nad i” pobytu w tym pięknym miejscu. Następnego dnia wieczorem czeka nas przeprawa statkiem do Ust Barguzin by tam zorganizować nocleg i dalszą drogę do Mongolii.

7 komentarzy to “Arizona w centrum Syberii”

  1. Konrad Says:

    No, wreszcie zaczęło się modyfikowanie planów;) Już myślałem, że uda Wam się od początku do końca jak po kresce – nudno by było, nie?
    Czekam na opisy wartości odżywczych kumysu i opowieści o nocy na mongolskim stepie…

  2. Konrad Says:

    Aaaa – bym zapomniał. Media podają, że w Chinach dżuma. Gdzie dokładnie nie wiem, ale statystycznie rzecz biorąc prawdopodobieństwo, że trafi na białego niewielkie, więc uszy do góry. Na wsjakij słuczaj podpytajcie lokalesów, powinni wiedzieć coś więcej.

  3. Ewa Says:

    Przesyłam Wam fragment artykułu, który powinniście chyba wziąć pod uwagę w swoich dalszych planach i śledzić informacje na ten temat. Omijajcie ten teren szerokim łukiem. Dzięki za sms Trzymajcie się. ucałowania. E.

    * 2009-08-02 11:01:00

    Tysiące osób poddano kwarantannie w położonej w północno-zachodnich Chinach prowincji Qinghai, po tym jak stwierdzono tam przypadki zachorowań na dżumę płucną.

    „Chińskie władze poinformowały, że w Ziketan wykryto ognisko tej śmiertelnej choroby.

    Dotychczas w Ziketan zmarła jedna spośród 12 osób zarażonych dżumą płucną. Całe miasto, w którym mieszka około 10 tysięcy osób, poddane zostało kwarantannie. Na miejscu pracuje sztab specjalistów – podaje Informacyjna Agencja Radiowa.
    Dżuma płucna jest chorobą niezwykle zaraźliwą. Pałeczki tej odmiany dżumy przenoszone są drogą kropelkową. To także jedna z chorób charakteryzujących się największą śmiertelnością. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia człowiek umiera już w 24 godziny od infekcji.

    Lokalne władze zaapelowały też do osób, które od połowy lipca podróżowały w tym regionie o zgłaszanie się do szpitali, w przypadku zauważenia takich objawów jak podwyższona temperatura czy kaszel.”

  4. admin Says:

    Dzięki Konrad za info! No właśnie dotarły do nas takie informacje. Będziemy omijać tę część Chin. Zresztą i tak nie planowliśmy tam zawitać 🙂 Ale piszcie o wszystkich takich newsach bo do nas tu mało dociera. Mongolia jest mało „zmedializowana” i o newsy tu trudno. Będziemy pisać więcej jak sieć zacznie działać w miarę normalnie (póki co max 100 kbps :-)). Pozdr.!

  5. admin Says:

    Ewa, dziękujemy za szczegółowe informacje. Dzisiaj rano dotarliśmy do Ułan-Bator i na razie explorujemy stolicę 😉 Co do Chin to omijamy ten rejon. Dziękujemy baaaardzo i serdeczne uściski!

  6. Ciocia Ala Says:

    http://www.rp.pl/artykul/9135,345523_Pocztowka_z_Syberii.html – jak macie czas, to warto porównac z Waszymi zrażeniami z Irkucka. Jak tam sprawują się moi studenci? Ciocia Ala

  7. ola Says:

    Nasze wrazenia z Irkucka sa bardzo pozytywne choc to dziwne miasto:) (nie doczytalismy na razie artykulu do konca bo nie pozwala na to lacze internetowe). Studenci (jak na razie w osobie Anor) sprawuja sie idealnie:)Pozdrawiamy!

Leave a Reply