Fujiańskie życie

Tak jak wcześniej zaznaczyliśmy życie w Qanzhou a w zasadzie w całej prowincji Fujian jest bardzo przyjemne w porównaniu do innych części Chin. Przede wszystkim jest tutaj bardziej czysto a klimat przypomina prawdziwe tropiki. W zasadzie o położonym w tej prowincji mieście Xiamen (leżącym w odległości około 90km od Quanzhou) pisze się, że jest to najlepsze miejsce do życia w Chinach. Przede wszystkim ze względu na standard życia, czystość i zaawansowanie technologiczne. O tym mieście napiszemy jednak więcej po wizycie, którą planujemy tam odbyć w najbliższych dniach.
W samym Quanzhou jest sporo parków i miejsc do wypoczynku, a miejsca te są utrzymane z wzorcową czystością i dbałością o szczegóły. Bogactwo roślinności, o którą dbają lokalni pracownicy sprawia, że przebywanie w parku jest jak wizyta w wybitnie wyposażonym ogrodzie botanicznym. Tyle, że bez żadnych szklarni czy namiotów zapewniających odpowiednią temperaturę i wilgotność uprawianym tu roślinom 🙂
W ubiegły weekend zwiedzaliśmy różne inne części Quanzhou i jednym z celów było zaznaczone na mapie jeziorko Xihu położone w północno-zachodniej części miasta. Jak przystało na travelersów postanowiliśmy dotrzeć tam pieszo mimo pchających się zewsząd różnych środków lokomocji typu taksówki, motocykle i autobusy miejskie. Droga nie była ciekawa jako, że prowadziła już niemal przez peryferia miasta, ale pozwalała za to zobaczyć jak wiele w tym mieście się dzieje. Szczególnie jeśli chodzi o różne inwestycje budowlane. Wielkich wieżowców pozawijanych w ogromne zielone siatki ochronne jest tutaj niemal tyle co tych, które już funkcjonują.

Quanzhou budowy

Generalnie budowy w Chinach to rzecz, która wzbudza podziw i szacunek. Wszędzie buduje się bardzo wiele. I nie chodzi tylko o budynki biurowe czy mieszkania. Podróżując przez Chiny niemal w każdej prowincji czy regionie widać również budowy dróg. I to nie takich zwykłych prowadzonych po ziemi, ale dróg wznoszonych na wiaduktach nad polami, rozlewiskami itd. Biorąc pod uwagę zbliżające się Euro 2012 i problemy z budową autostrad i dróg ekspresowych w naszym kraju, można od Chińczyków wiele się nauczyć pod tym względem! Zapewne zresztą nasze drogi też zbudują tutejsi fachowcy 🙂
Gdy dotarliśmy na miejsce po długim ponad 1,5-godziinym marszu oczom ukazało się nie jakieś duże i zaniedbane rozlewisko jakiego się spodziewaliśmy, lecz przepiękny, zadbany park z całą infrastrukturą służącą relaksowaniu się i wypoczywaniu po trudach dnia. Kolejny raz okazało się, że w tej prowincji dobrze wykorzystuje się pieniądze by zapewnić mieszkańcom godziwe warunki do życia.

Pagoda w parku Hixu

Cały teren ogromnego przecież rozlewiska wodnego jest ogrodzony, a na jego teren można wejść poprzez kilka bram usytuowanych wokół parku. Całe nabrzeże tego jeziora zostało skrupulatnie wybetonowane dając wypoczywającym miejsce do spaceru wokół całego jeziora z całą masą pięknych miejsc z bogatą roślinnością i ławeczkami.

Park Xihu

Przez środek tego jeziora przebiega duża droga dzieląc je na dwie części i pozwalając na spacery do umieszczonej w centralnej części tej drogi (umieszczonej tuż nad brzegiem wody) pagody. Od strony północnej prowadzą do niej wprost z nabrzeża wysokie schody.

Pagoda Xihu

Dla osób, które staną na wysokości pagody rozpościera się piękny widok na jezioro i znajdujące się na nim wyspy. Co ciekawe również one, chociaż nie ma tam możliwości dotarcia innego niż jakąś łódką są przepięknie zadbane i widać na nich roślinność, która komponuje się w całe układy różnego rodzaju drzew i krzewów. Pływanie łódkami po tym jeziorku jest zresztą jedną z rozrywek, które można sobie tutaj zafundować.

Lodeczka na Xihu

W dwóch miejscach tego parku skonstruowano nad łącznikami wody piękne mosty, które jeszcze bardziej podnoszą atrakcyjność tego miejsca. Jeżeli ktoś chce oderwać się od zgiełku miasta to polecamy to miejsce, by móc odetchnąć i na łonie przyrody zaznać odpoczynku.
Vis a vis północnej (największej) bramy parku Xihu znajduje się Muzeum Quanzhou, a kilkaset metrów dalej znajduje się przepiękny stadion sportowy z ogromnym zniczem u zwieńczenia tej nowoczesnej budowli.

Stadion Quanzhou


Miasto robi w tym miejscu ogromne wrażenie bowiem te zadbane w detalach budynki znajdują się na tle wysokich wzgórz otaczających Quanzhou od strony północnej. Mimo, że nie jest to stolica prowincji, ani ulubione przez chińczyków Xiamen to widać tutaj tę samą skrupulatną rękę władz lokalnych.
Prowincja Fujian, którą tak się tutaj zachwycamy jest niemal kompletnie wyizolowana od turystów. Nie ma tutaj jak w innych częściach Chin hosteli, punktów turystycznych i restauracji nastawionych na obcokrajowców. Ma to swoje źródło w „drugiej stronie medalu” tego lokalnego dbania władz o interesy społeczne mieszkańców. Życie turystów mocno się tutaj komplikuje ogromem spraw formalnych jakie są wymagane by załatwić jakąkolwiek sprawę urzędową. Jeżeli ktoś wpadnie na pomysł, by przedłużyć tutaj ważność swojej chińskiej wizy to mówiąc wprost: „forget”. Nie, żeby nie było to możliwe, ale jest to tak utrudnione, że łatwiej jest wyjechać do innej części Chin i tam załatwić to w sposób „ludzki”. Nawet przewodnik Lonely Planet wspomina o tym, że próby załatwiania spraw w Public Security Bureau Quanzhou są najtrudniejsze w całych Chinach! Być może jest to związane z ciągłymi roszczeniami rządu Republiki Chińskiej, której władze rezydujące na Tajwanie uważają, że zarówno Tajwan jak i prowincja Fujian podlega ich jurysdykcji (patrz wpis w naszym blogu z 18 sierpnia), a być może z tym, że lokalne władze uwielbiają biurokrację i sztywne, nieugięte zasady, które na własne potrzeby tworzą.

Fujian

Nam sprawy akurat tak się ułożyły, że zostaliśmy zmuszeni do prób pokonania wszystkich tych kłód rzucanych pod nogi obcokrajowcom właśnie tutaj w Quanzhou. Sprawa wydawała się w miarę poukładana choć niepotrzebnie wyolbrzymiona dodatkowymi wymogami, których brak w innych prowincjach Chin. Po pierwsze trzeba tutaj za takie przedłużenie wizy zapłacić 160 yuanów, po drugie oprócz wypełnionego odpowiedniego formularza i kserokopii paszportu wraz z aktualnie obowiązującą wizą przedstawić dokument zameldowania w Quanzhou (sic!) po drugie udokumentować posiadane środki pieniężne w wysokości 100 USD na każdy dzień przedłużanej wizy (!!!). Oba te ostatnie wymogi to już „lekkie przegięcie”. Przecież nikt podróżujący akurat przez Fujian, kto potrzebuje przedłużyć ważność wizy nie będzie się specjalnie meldował! Po drugie posiadanie 100 dolarów amerykańskich na każdy dzień ważności wizy oznacza, że na standardowe 30 dni o które się zazwyczaj występuję trzeba mieć 3000 USD! To już przesada stworzona tylko po to by przeszkodzić ewentualnym chętnym do występowania o taką procedurę. 3000 USD to ponad 20,5 tys yuanów a za taką kwotę można tutaj żyć przez rok. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wymagane jest posiadanie takich pieniędzy w gotówce lub środki te muszą być zdeponowane na koncie – uwaga – w chińskim banku! Nie trzeba chyba wyjaśniać, że nawet jeśli ktoś posiada taką kwotę w postaci wolnych środków na koncie w polskim banku to wypłacenie ich w Chinach oznacza bardzo wysokie prowizje. Wersja druga w ogóle nie wchodzi w grę, bo kto na potrzeby przedłużenia ważności wizy otwierałby specjalnie w tym celu konto w chińskim banku (nie wiadomo, czy byłoby to możliwe jako, że mogą tam czekać kolejne biurokratyczne formalności nie do „przeskoczenia” przez zwykłego turystę) a potem dokonywał przelewu z polskiego banku płacąc niebotyczne prowizje za międzynarodowy przelew. No paranoja po prostu. O tym jak się udało przeskoczyć te „kłody” napiszemy w sekcji wizowej naszego blogu („Wizy – czyli o formalnościach”). Najważniejsze, że po różnych skomplikowanych zabiegach uzyskaliśmy w końcu przedłużenie wiz i możemy kontynuować nasze eksplorowanie Chin 🙂 Oczywiście na początek będzie to dalsze poznawanie prowincji Fujian. Na następny „ogień” idzie Chongwuzhen, gdzie chcemy w końcu zaznać kąpieli w morzu a nie tylko smażyć się w trakcie wędrówek po ulicach lub w parkach 😉 Potem jeszcze mamy w planach Xiamen gdzie chcemy doświadczyć zbliżającego się właśnie największego w Chinach Święta Środka Jesieni. Oczywiście uprzejmie o tym doniesiemy w następnych wpisach naszego blogu 🙂

2 komentarze to “Fujiańskie życie”

  1. Ewa Says:

    Czyli zostajecie jeszcze jakiś czas w Chinach, to co pokazujecie do tej pory pobudza wyobraźnię i chęć zwiedzania tych części świata. Może kiedyś wyruszymy Waszym śladem, na razie to marzenia z palcem po mapie i ilustracjami, piszcie dalej, bo wszystko ciekawe!!! POZDRAWIAM SERDECZNIE E.

  2. admin Says:

    Zapraszamy, zapraszamy! Chiny są już bardziej otwarte na świat niż nawet 3-4 lata temu. Mamy na myśli „tych z zewnątrz”, którzy chcą tu przybyć a nie obywateli, którzy chcą zobaczyć świat za Wielkim Murem bo to już nie jest takie proste. Więc skrupulatnie chcemy korzystać z takiej możliwości i jeszcze trochę tu podziałamy 😉 Póki co wiatry znad południowego Pacyfiku tutaj nie sięgają. Nawet jeśli będą chciały tutaj dotrzeć to „na klatę” weźmie to Tajwan a tutaj co najwyżej zwieje komuś pranie ze sznurka 🙂 Pozdrawiamy!

Leave a Reply