Kolejny dzień w chmurach

Dosłownie tak jak w tytule. Spodziewaliśmy się lepszej pogody, a tymczasem jest całe mnóstwo dni, kiedy chmury wiszą na niebie i szczelnie zabezpieczają nas przed ostrym słońcem. Zebraliśmy się okrutnie niewyspani i poszliśmy na terminal. Cały dzień spędziliśmy na przelotach i oczekiwaniu na nie. Wczoraj wieczorem, trafiliśmy na kolację do knajpki wietnamskiej. Wspominamy to z rozrzewnieniem… Cały rejon Azji południowo wschodniej począwszy od Indonezji, a na Laosie skończywszy jest dla nas wyznacznikiem wspaniałej kuchni. Myślę, że wiecie o co mi chodzi… Wspaniałe przyprawy, świetny ryż i robiony z niego makaron, warzywa dojrzewające w tak optymalnych warunkach, dodatek mięsa czy owoców morza.. Wszystko połączone kunsztem kulinarnym ludzi pracujących w przydrożnych knajpkach. I tego wszystkiego na razie nie spotykamy na Filipinach!!! Po prostu chodzimy, szukamy i NIE MA CO JEŚĆ! Dominuje gotowany biały ryż w miejsce naszych ziemniaczków i kiepsko przyprawiony, zwykle grillowany kurczak lub szaszłyki z niego. Mamy nadzieję, że dobre doświadczenia kulinarne jeszcze przed nami i spotkamy jeszcze tutaj prawdziwych artystów tej sztuki, którzy prawdziwie zaskoczą nasze podniebienia swoimi dziełami.
Cały dzień lataliśmy, ale w końcu Wylądowaliśmy na lotnisku w Tagbilaran na Boholu. Znaleźliśmy tani hotel. Jest czterokrotnie tańszy od tego w El Nido. Zaopatrzyliśmy się w banany (0,068 złotego za sztukę!) i wodę. Tu będzie nasza baza wypadowa do wycieczek po Boholu.

Leave a Reply