Transsib – part 2 – z Nowosybirska do Irkucka
piątek, lipiec 31st, 2009Witamy z Irkucka 🙂 Po spędzeniu kolejnej półtorej doby w pociągu dotarliśmy do naszego ostatniego w Rosji przystanku na trasie Kolei. Pociąg do którego wsiedliśmy wyruszył 3 dni wcześniej z Mińska na Białorusi.
Wreszcie mogliśmy podziwiać trochę dłużej dworzec kolejowy w Nowosybirsku, który zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz jest bardzo zadbany i mógłby służyć za wzór naszym stacjom kolejowym PKP.
Po drodze jadąc koleją mogliśmy podziwiać kolejne krajobrazy rosyjskiej prowincji syberyjskiej. Małe próbki zdjęć zrobionych zza brudnej szyby pociągu poniżej:
Wioseczka zza okna:
Następne zdjęcie:
Tym razem mieliśmy miejsca koło licznej uzbeckiej rodziny, w której trudno się było połapać kto jest kim dla kogo. Wieźli ze sobą jakieś dynie, skarpetki (pewnie na sprzedaż) no a wszystko to w standardowych torbach w kratkę 😉 Byli bardzo sympatyczni ale nieziemsko wścibscy! (to chyba tzw. różnice międzykulturowe – pewnie to była oznaka zainteresowania i szacunku a nam niektóre pytania działały na nerwy i powodowały lekką konsternacje ;-). Jednak niewątpliwą zaletą tak rozmownego towarzystwa był dla nas trening rosyjskiego w wersji „live”.
Noclegi w Irkucku znaleźliśmy jeszcze z Nowosybirska przez couchsurfing. Couchsurfing to portal skupiający ludzi z całego świata, którzy mogą przenocować lub w inny sposób pomóc turystom w swoim kraju. Super sprawa! Nie musieliśmy się martwić o żadne urzędy rejestrujące cudzoziemców ani szukać hotelu, gdzie aby dostać pokój trzeba pracować w Rosji, a do tego całkowicie za free i nikt mi w zastaw za czajnik nie zabrał paszportu. Po dotarciu na miejsce okazało się, że Sergy który nas do siebie zaprosił mieszka bardzo blisko dworca kolejowego (choć natrętny taksówkarz zapewniał nas, że to kawał drogi i on z chęcią nas zawiezie). W domu byliśmy ok. północy. Oprócz nas z „kanapy” u Sergya i jego dziewczyny (i ich przecudnego psa Kozmy) korzystała para z Holandii która już dziś rano wylatywała z powrotem do swojego kraju a jak tylko oni się zwinęli dołączyli do nas Sergio z Włoch i Aundrey z Francji więc mamy na maxa międzynarodowy klimat w Irkuckiej kawalerce. Sergio porzucił pracę w korporacji (chyba jakiejś telekomunikacyjnej, ale nie za bardzo chce mówić o pracy), gdzie przez ostatnie kilka lat był Product Managerem, zamierza w podróży spędzić rok, a może 2 lata i wie na pewno, że już nigdy nie chce pracować w biurze. Natomiast Aundrey jest pianistką i uczy gry na pianinie. Jej pierwotny pomysł na spędzenie 3 miesięcy na podróżowaniu ciągle jest poddawany ciężkim próbom, bo bardzo jej brakuje grania, a jest w drodze dopiero tydzień. Ok 11-ej zasiedliśmy wszyscy do śniadania, podczas którego opowiadaliśmy sobie wzajemnie o naszych krajach i kulturach, oraz wymyśliliśmy zabawę w szukanie słów brzmiących podobnie po rosyjsku, włosku, francusku i polsku J Okazało się, że plan naszej podróży jest bardzo podobny do planu Sergio, więc jest szansa, że będziemy się spotykać na kolejnych etapach. Celem Sergio jest objechanie świata bez korzystania z samolotu a przy tym na maxa lowcostowo – np. z Australii do Ameryki Południowej chce płynąć ale jako obsługa na ekskluzywnym promie! Jak sam mówi może nawet myć toalety, to nie ma znaczenia.
Póki co w czwórkę zaplanowaliśmy na jutro wycieczkę do irkuckich wód termalnych a w niedzielę prawdopodobnie jedziemy nad Bajkał. Jednak w pierwszej kolejności musimy pójść na dworzec i zorientować się na kiedy są bilety do Mongolii, bo jak się dowiedzieliśmy jest teraz szczyt sezonu turystycznego w tym rejonie i może być z tym problem, a nasze rosyjskie wizy kończą się już za 5 dni. Na razie zwiedzamy centrum Irkucka, które wygląda tak:
Gdy poznamy go bliżej to napiszemy ciąg dalszy… 🙂