Hapuawhenua viaducts – w lesie Hobbitów

Na ogromnym obszarze Tongariro w sercu północnej wyspy Nowej Zelandii można znaleźć bardzo wiele różnych interesujących miejsc do odwiedzania. Można powiedzieć: dla każdego coś dobrego. Bowiem poza pięknymi szczytami górskimi, które widoczne są już z wielu dziesiątek kilometrów (najwyższy z nich Ruapehu ma prawie 2800 m wysokości więc jest wyższy niż Rysy, a trzeba podkreślić, że wyrasta w zasadzie z poziomu zerowego!) posiada ogromne obszary deszczowych buszów, piękne rwące rzeki z wodospadami a także niesamowite jezioro Taupo. Dla miłośników filmu „Władca Pierścieni” (Lord of the Rings) informacja specjalna: to tutaj kręcono te zapierające dech w piersiach sceny podróży łodziami, czy sceny w lasach. Słowem, miejsca genialne, niesamowite i równie magiczne jak atmosfera samego filmu. Lepszego miejsca na kręcenie tych obrazów znaleźć nie można było!

Widoki Tongariro

W naszej pierwszej wędrówce w tym miejscu udaliśmy się do wiaduktów Hapuawhenua. Przez północną wyspę bowiem ciągnie się linia kolejowa, która przedziera się również przez ten rejon. A ponieważ rejon ten nie jest łatwy do przeprowadzenia torów kolejowych to te odcinki są wyjątkowo interesujące i wiążą się z nimi różne historie. Na przykład w Raurimu budowniczowie linii napotkali się na bardzo poważny dylemat jak połączyć północną część linii kolejowej biegnącej z Auckland przez znajdujący się w tym miejscu teren wulkaniczny z południowo wschodnią biegnącą w kierunku Wellington przez doliny rzeki Whanganui. Różnica poziomów wynosi w tym miejscu aż 132 metry więc w przypadku torów jest to bardzo poważny problem inżynieryjny. Dodać trzeba, że problemy takie musiały być rozwiązywane bez pomocy żadnych komputerów bo przecież był to koniec XIX wieku. W 1898 roku problem rozwiązany został przez Holmesa (nazwisko zobowiązuje! ;-)) i ostatecznie zaplanował on rozwiązanie znacznie tańsze niż budowanie szeregu wiaduktów potrzebnych do przeprowadzenia linii kolejowej w innym miejscu. Pomysł polegał na stworzeniu linii w kształcie spirali, która zawracając najeżdża po wybudowanym moście na tunel w którym wcześniej przebiegał ten sam tor. Taka pętla przy dostatecznie dużym promieniu i odpowiednich konstrukcjach tuneli i mostu pozwoliła wybudować używany do dziś odcinek na którym pociąg na odcinku 2 km (w linii prostej) pokonuje tory o długości 6,8 km robiąc pełną pętlę 360 st. by wznieść się o ponad 130 metrów wyżej.

Linia kolejowa

Innym ciekawym miejscem są Wiadukty Hapuawhenua. Dotrzeć do nich można od strony miasteczka Ohakune. Kilka kilometrów za tym miasteczkiem znajduje się wejście na teren Tongariro które ścieżkami o długości kilku kilometrów doprowadzi aż do samych wiaduktów. To kolejne miejsce związane z północną linią kolejową, które warte jest uwagi. Wędrówka do wiaduktów prowadzi przez piękne miejsca dolinek i wzniesień na skraju lasu, by potem zanurzyć się w ich głąb. Każdy kto wybierze się tutaj już w pierwszych minutach będzie miał jednoznaczne skojarzenie: lasy Hobbitów istnieją naprawdę! Idąc wśród wysokich wybujałych paproci wędrowiec czuje się malutki jak Hobbit a magiczna atmosfera buszu sprawia, że stajemy się uczestnikami wyimaginowanego świata Tolkiena. Genialne miejsca. Polecamy bezwzględnie dla tych, którzy wybierają się do Nowej Zelandii.

Las Hobbitów

W dodatku ścieżki, którymi można dotrzeć do Hapuawhenua wiodą dokładnie w miejscu gdzie na początku XX wieku zbudowana została (oczywiście jedynie siłami rąk ludzkich) utwardzona kamieniami droga dla wozów konnych przemierzających drogę z Wellington do Auckland. Kryje się więc za tym kawał nowożytnej historii nowozelandzkiej.
Wiadukty Hapuawhenua to stary i nowy wiadukt zbudowane na trasie linii kolejowej. Stary powstał w 1908 roku wysiłkiem konstruktorów, którzy musieli wznieść stalową konstrukcję na wysokość dzisiejszych kilkunastopiętrowych bloków, w dodatku budując ją musieli obliczyć dokładny łuk o określonym kącie by możliwe było położenie na nim toru, który musiał trafić w wybudowany w skale tunel. Wszystkie prace przeprowadzano ręcznie a budowniczowie korzystali z ponad 30-metrowej długości drabin. Ostatecznie wzniesiony wiadukt miał długość 286 metrów i wysokość 45 metrów i służył w zasadzie aż do 1987 roku kiedy to wzniesiono już nowoczesnymi metodami nowy wiadukt położony o kilkadziesiąt metrów dalej od poprzedniego a dalszą część toru poprowadzono w wyżłobionym w skale korycie tak by ominąć poprzedni tunel, który obecnie jest już zamknięty.

Nowy Wiadukt Hapuawhenua

Na trasie wędrówki można jednak wchodzić do tunelu i dojść do jego końca, ale tam możemy już tylko popatrzeć na przebiegającą obok linię kolejową bowiem ze względów bezpieczeństwa wyjście z tunelu zostało zabezpieczono stalową kratą. Stary wiadukt jest oczywiście w całości zachowany i zabezpieczony, a jego konstrukcja jest teraz dostępna dla tych, którzy tu dotrą by można było pieszo przechodzić po nim i podziwiać położony wokoło cudowny las pełen ogromnych paproci i niesamowitych drzew rodem z „Władcy Pierścieni”.
Wędrówka na wiadukty Hapuawhenua jest bez wątpienia bardzo przyjemną atrakcją a przy okazji lekcją historii dla tych, którzy chcieliby poczuć atmosferę magii i dowiedzieć się czegoś więcej o początkach nowożytnej historii Nowej Zelandii. Jednak to tylko przedsmak tego co w Tongariro można zobaczyć i poczuć! O kolejnych wędrówkach w tym miejscu, na które zamierzamy się wybrać doniesiemy niebawem 🙂

Przy okazji mała ciekawostka. Ogromne, niesamowite paprocie są charakterystycznym obrazem lasów Nowej Zelandii. Właśnie dlatego ta roślina, a w zasadzie jej liść stał się symbolem tego kraju. Tak wielu gatunków i tak niesamowitych kształtów paproci nie widzieliśmy jeszcze nigdzie.

Na koniec naszym zwyczajem prosimy o kliknięcie w brzuszek Pajacyka aby zapewnić w ten sposób posiłek niedożywionym dzieciom z Polski.

Porady praktyczne:
Wycieczka: Do miejsca „Hapuawhenua viaducts” można się wybrać tylko z miasteczka Ohakune. Stamtąd należy udać się główną drogą na północ, potem przed torami skręcić w lewo i asfaltową drogą zmierzać aż do miejsca gdzie znajduje się odchodząca na prawo droga w kierunku północnym. Nie przejmując się, że nie ma na niej żadnych oznaczeń należy brnąć jak najdalej aż do miejsca gdzie droga przestaje być już utwardzona i znajduje się mała zatoczka parkingowa. Tutaj tuż za mostkiem nad małą rzeczką równoległą do drogi znajdują się już oznaczenia prowadzące ścieżkami aż do samych wiaduktów.

9 komentarzy to “Hapuawhenua viaducts – w lesie Hobbitów”

  1. Basia Says:

    niby te wiadukty robią wrażenie ale jednak przyroda zawsze jest najbardziej fascynująca. Piękne są te górskie widoki. Pozdrawiam z Torunia, gdzie pogoda jest skandaliczna i zaczyna przypominać jakieś tropikalne klimaty – super duszno i ciepło i pada deszcz.
    PS. czy udały się jakieś wypieki??

  2. Ola Says:

    zainspirowaliście mnie do obejrzenia kolejny raz „władcy pierścieni” i zanurzenia się w tym pięknym i magicznym świecie teraz na ekranie, a następnym razem może na żywo:) kto wie….:) pozdrawiam Was bardzo ciepło i piszcie do nas(na blogu) częściej!!!

  3. admin Says:

    Basia, my chyba woleliśmy „skandaliczną” pogodę tropikalną, niż tę nadchodzącą wielkimi krokami zimę 🙂 U nas ostatnio świeci słońce, jest super zimno i całe dnie pada. Ale rzeczywiście widoki górskie rewelacyjne! A wkrótce dodamy kolejne… chyba jeszcze ładniejsze 🙂
    PS. Co do wypieków, to… czuję się wywołana do tablicy na forum publicznym, a tu zupełnie nie ma się czym chwalić. Zaczyn mimo starannej opieki i zapewnienia mu idealnych warunków się nie udał, a chleb drożdżowy był całkiem niezłym zakalcem 😉 Ale Pani na polecanej przez Ciebie stronie napisała, że zaczyn udaje się w Polsce – kraju ogórków kiszonych, a w innych krajach i częściach świata niekoniecznie, więc jestem trochę usprawiedliwiona. Ale za to udała się jak zawsze niezawodna szarlotka, więc nie było tak strasznie 🙂 buziaki!!!

  4. admin Says:

    Oluś, my też oglądaliśmy niedawno ‚władcę pierścieni’ i rzeczywiście już film robi wrażenie, a oglądanie tego wszystkiego na żywo to prawdziwa magia! Koniecznie musicie się tu kiedyś wybrać 🙂 pozdrawiamy serdecznie!

  5. Adam Says:

    Witajcie,
    widzę, że jednak jest sprawiedliwość na świecie. Wreszcie macie przed sobą zimę, wreszcie zaczniecie pracować a nie się wiecznie obijać! 🙂 Za to u nas coraz bliżej lato, będziemy mieli urlopy, ruszymy w świat się trochę pobijać. Ale jak się jest w miejscu gdzie wszytko jest „do góry nogami” to nic dziwnego, że Was dopadło 🙂

    To tyle żartów 🙂

    Zdjęcie drzew cudowne! Nie potrafię sobie nawet wyobrazić jak tam jest na miejscu. Może chcecie się zamienić? Ja za Was popracuję w NZ a Wy za mnie pojedziecie na urlop? 🙂

    Pozdrawiam serdecznie jak zawsze – Adam

  6. Alicja Says:

    No to macie taką sama pogodę jak my – możecie się czuć swojsko. U nas pada i jest zimno (coś ok. 6-7 stopni w porywach), duje wiatr, leje deszczysko, a w Tatrach nawet śnieg z deszczem. W kalendarzu piszą, że niby jest wiosna, ale mnie się widzi, ze to jakaś kłamliwa propaganda. Gołym okiem widać, że jesień.

  7. Ewa Says:

    No i co w tym dziwnego, że „od zawsze” chcę do NZ?
    Przecież takie widoki i doświadczenia to cudo! Pozdrawiam serdecznie m.

  8. admin Says:

    Adam. Racja – ręka sprawiedliwości nas dosięgła 😉 Dosyć krótkich szortów i upałów. A co do komentarza to po co się zamieniać? Po prostu dołącz do nas! 🙂 Serio zapraszamy! 🙂 Z pozdrowieniami.

  9. Adam Says:

    Oj! Jesteście cudowni 🙂 Bardzo dziękuję ale niestety jeszcze nie teraz 🙁 Choć musicie mi wierzyć na słowo, że od wielu miesięcy siedzi mi w głowie „urwać” się w świat. Jak już kiedyś pisałem nie jest to takie proste. Ale dzięki Wam jest mi trochę lżej. Bardzo dziękuję za to, bo nie wiem czy macie świadomość, że Wasz styl obecnego życia pewnie dla wielu obserwatorów tego bloga jest czymś co pozwala nam „ciągnąć” naszą codzienność.
    Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za zaproszenie 🙂

Leave a Reply