Święto Środka Jesieni (Mid–Autumn Festival)

Mamy ogromne szczęście być w Chinach w czasie jednego z największych i najważniejszych świąt obchodzonych w tym kraju – Święta Środka Jesieni. A chyba jeszcze większe szczęście polega na tym, że cały ten czas przebywamy w Quanzhou, które położone jest w pobliżu miasta w którym obchodzi się to święto najbardziej hucznie w całych Chinach – Xiamen. Cała prowincja Fujian jest równie mocno zaangażowana i możemy z iście turystycznym zainteresowaniem obserwować przygotowania do tego święta. Tak więc nie musimy nigdzie podróżować, zabijać się o bilety i ściskać w pociągach. Podkreślić tu trzeba, że przemieszczanie się po Chinach w okolicach Święta Środka Jesieni jest zadaniem wyjątkowo trudnym, jeśli nie niemożliwym w ogóle, ponieważ jest to najbardziej rodzinne święto ze wszystkich i większość Chińczyków za wszelką cenę stara się dotrzeć na te dni do rodzinnego domu.
Ale od początku:
Święto Środka Jesieni obchodzone jest 15 dnia ósmego miesiąca kalendarza chińskiego, czyli podczas pełni księżyca. Księżyc w pełni oznacza szczęście oraz symbolizuje połączenie, dlatego też święto to czasami jest też nazywane świętem ponownego połączenia – w domyśle: członków rodziny (stąd też tłumy ciągnące we wszystkich kierunkach, by to święto spędzić z bliskimi). Natomiast ósmy miesiąc jest uznawany za najszczęśliwszy w całym roku kalendarzowym. Święto Środka Jesieni jest zatem swoistą „kumulacją” szczęśliwych znaków na niebie i ziemi i odpowiednie jego celebrowanie ma zapewnić wszystkim to, co najlepsze na cały kolejny rok. A ponieważ każdy chce sobie i swojej rodzinie zapewnić jak najwięcej szczęścia, tradycja obchodzenia tego święta jest bardzo starannie pielęgnowana. Przygotowania do tego święta rozpoczynają się już ok. 2 tygodni wcześniej i obejmują dekorowanie domów i ulic czerwonymi lampionami i bramami a także pieczenie ciastek księżycowych (tzw. mooncake).

Bramki festiwalowe

Piekarnie Mooncake

Ciasteczka księżycowe symbolizują szczęście i pojednanie i są chyba najbardziej charakterystycznym atrybutem Mid-Autumn Festival. Tradycyjne ciasteczka księżycowe mają średnicę ok. 10 cm i wysokość 3 cm a w środku gotowane, solone kacze żółtko (symbol pełni księżyca) lub pastę z nasion lotusa albo czerwonej fasoli. Jednak współcześnie coraz częściej są dostępne ciastka ze słodkim nadzieniem – np. czekoladowym albo lukrowym (trzeba jednak pamiętać, że to chińska czekolada ;-)). Szaleństwo ciasteczkowe widać na każdym kroku – sklepiki i piekarnie dosłownie po sufit zastawione pięknymi pudełkami pełnymi mooncakes w najróżniejszych smakach i rozmiarach (tradycja jednak nakazuje, żeby w opakowaniu było 13 ciastek symbolizujących 13 miesięcy księżycowych). Ciastka księżycowe są też najważniejszym i najbardziej popularnym podarunkiem z okazji tego święta, więc ciągle spotyka się ludzi targających pod pachą wielkie, ozdobne pudła mooncakes.

Moncakes

Pudelko

Legenda związana z ciastkami księżycowymi sięga XIV wieku kiedy to panowała mongolska dynastia Yuan, a zwolennicy dynastii Sung planowali w czasie Mid Autumn Festiwal powstanie i w takich właśnie ciastkach przemycali zapieczone karteczki ze szczegółowymi wytycznymi dla powstańców.

Ciastka wraz w ryżem i owocami są spożywane w czasie tradycyjnej uczty, która rozpoczyna się oczywiście dopiero po pokazaniu się na niebie księżyca, bo z nim właśnie należy się wszystkimi przysmakami podzielić. Podczas uczty rodziny oglądają księżyc w pełni i śpiewają pieśni księżycowe. Patrzenie w księżyc jest też sposobem na zbliżenie się do tych członków rodziny, którzy nie mogli na ucztę dotrzeć (księżyc jest jeden i niezależnie od tego, gdzie się poszczególni członkowie rodzin znajdują, patrząc na niego, mogą poczuć się bliżej siebie).

Dodatkowy wymiar tego święta wiąże się z tym, że księżyc symbolizuje siłę żeńską i święto to jest także uznawane za święto kobiet (oczywiście Chiny obchodzą też tradycyjny Dzień Kobiet 8 marca i nawet z tej okazji wszystkim kobietom przysługuje pół dnia wolnego od pracy :-)).

Większość prowincji ma jednak swoje, dodatkowe obrzędy towarzyszące Mid Autumn Festival.
W Xiamen i okolicach, czyli tu, gdzie znajdujemy się aktualnie, bardzo istotnym elementem obchodzenia tego święta jest granie w kości rzucane do ceramicznej chińskiej misy – gra o nazwie Bo Bing. Podczas wieczornych uczt w tę grę grają całe rodziny – zestaw 6 kości oraz rozpisane, bardzo skomplikowane zasady gry (generalnie najważniejsze są czwórki, których oczka zaznaczone są w kolorze czerwonym), można znaleźć tu w większości paczek z ciastkami. Zwycięzca głównej nagrody ma zagwarantowane jeszcze więcej szczęścia i powodzenia na cały kolejny rok niż pozostali 🙂

Bo Bing

Aktualnie święto to ma coraz większy wymiar komercyjny – w niemal wszystkich sklepach jest wystawiona lada, przy której klienci mogą próbować szczęścia w grze w kości – oczywiście można też wygrać bardzo atrakcyjne nagrody, a uczty świąteczne są organizowane wśród znajomych lub w miejscach pracy w ostatnim tygodniu przed właściwą datą święta (coś w rodzaju wigilii w Polce – w pracy, w gronie przyjaciół – wcześniej, a 24 grudnia tradycyjnie, z rodziną).
My mieliśmy okazję z naszymi chińskimi znajomymi brać udział w takim przyjęciu i zobaczyć jak wygląda tradycyjna uczta a także spróbować potraw, na które samodzielnie nigdy byśmy się nie odważyli. Uczta odbywa się przy okrągłym stole i w każdej przerwie w jedzeniu gra się w kości 🙂 Na początek zjedliśmy przekąski – najbardziej spektakularne były: gelly fish czyli meduza (chyba surowa) pokrojona w cienkie paseczki, języki świńskie i świńska skóra podawane z sosem sojowym a oprócz tego pieczona kaczka w plasterkach. Następnie na stół wjechał talerz pełen najróżniejszych seefood – oprócz znanych i lubianych przez nas krewetek mogliśmy spróbować kalmarów i kolejnej nowości o której istnieniu nie mieliśmy pojęcia czyli sea cucumber (to zwierzę a nie roślina) której mimo, że reklamowanej przez naszych przyjaciół jako przysmak nie udało nam się przełknąć jako, że pogryźć się tego nie dało 🙂
W międzyczasie była całkiem dobra zupa, której składnikom lepiej się było zbyt wnikliwie nie przyglądać, później pieczona kaczka (pieczona w całości – z głową i dziobem!!!) – też całkiem ok, następnie jeszcze jedna zupa (jakaś rybna, ale pachniała tak, że żadne z nas nie odważyło się jej spróbować), później pieczona ryba i makaron z warzywami, mięsem i owocami morza (najlepsza potrawa całej tej uczty) i na koniec słodka zupa z orzeszków ziemnych. Nie liczyliśmy dokładnie ile było dań, ale co chwila na stół wjeżdżało coś kolejnego.

Posilek

Początkowo byliśmy zaskoczeni, że po przystawkach przyszło pierwsze danie główne a dopiero później zupa ale nasi znajomi wytłumaczyli nam, że w Chinach jest taka kolejność jedzenia i że na sam koniec też podaje się zupę (tyle, że słodką). Największą jednak atrakcją tego przyjęcia dla nas, były podane na deser pyszne, niemal całkowicie europejskie muffinki, których Chińczycy praktycznie nie ruszyli 🙂 Można więc było po całym tym spotkaniu zobaczyć na każdym stole zalegające talerze muffinki. Ech…

Święto Środka Jesieni przypada w tym roku 3 października, więc w najbliższą sobotę będziemy mogli zobaczyć, jak hucznie jest obchodzony ten dzień przez mieszkańców Quanzhou i oczywiście zdamy relację.

Leave a Reply