Quanzhou czyli „rzut beretem” od Tajwanu


Po przybyciu do Qanzhou zostaliśmy zaskoczeni wielkością tego miasta (ciekawa sprawa, że widząc wcześniej inne chińskie metropolie daliśmy się jeszcze czemuś zaskoczyć ;-)). Głównie dlatego, że spodziewaliśmy się zastać tutaj miasteczko (jak na chińskie rozmiary) bo przewodnik Lonely Planet informował, że liczba mieszkańców wynosi tutaj około 185 tys. osób. Po przybyciu jadąc do hotelu uznaliśmy, że to jakieś mocne niedoszacowanie, bo przez zabudowane centrum jechaliśmy tak długo, że Warszawę zdołalibyśmy w ten sposób przejechać wzdłuż i wszerz. No i faktycznie po bliższych oględzinach miasta okazało się, że w całej aglomeracji mieszka tu łącznie ponad 7,6 mln mieszkańców. Nie wiemy skąd takie dziwne dane ma Lonely Planet
🙂

Quanzhou

Usytuowanie miasta jest bardzo ciekawe bo leży ono przy wschodnim wybrzeżu Chin w połowie odległości pomiędzy Szanghajem a Hong-Kongiem vis a vis wyspy Tajwan. Należy do prowincji Fujian, aczkolwiek wg rządu Tajwanu cały Fuijan należy do Republiki Chińskiej, czyli kraju u nas popularnie zwanego Tajwanem, ale nie uznawanego przez wiele krajów za oddzielne państwo. Np. Polska nie ma żadnego swojego przedstawicielstwa w Republice Chińskiej. Sprawa jest strasznie zakręcona i nie ma co wnikać 😉 Ważne, że Fujian leży na kontynencie i na mapach zaliczany jest do Chin. Tajwan jest blisko i czy ma na niego wpływ czy nie to już inna sprawa 🙂

Miasto jest zaskakująco czyste i zadbane jak na to co do tej pory widzieliśmy. Pierwsze dni pobytu pozwoliły nam bliżej poznać ulice miasta, zarówno te położone w centrum jak i te na peryferiach. Wszędzie widać dbałość o czystość i „poukładanie”.

Quanzhou2

Turystów nie ma tutaj w ogóle. Nie spotkaliśmy do tej pory ani jednej osoby (sic!) nie przypominającej tubylców. Z jednej strony pewnie nie sprzyja temu okres (druga połowa września) z drugiej strony nie ma tu propagowanych przez media zabytków, które przyciągałyby turystów.

My uważamy, że miasto warte jest zobaczenia jeśli tylko ktoś znajdzie się w tym rejonie. Po pierwsze są tutaj pięknie zadbane miejsca gdzie można się zrelaksować: duże parki, oczka wodne, pagody itd. Po drugie jest tutaj piękna świątynia buddyjska Kaiyuan, która swoim urokiem zachwyca nawet bardziej niż osławiony Shaolin.

Kaiyuan

Położona jest na terenie o powierzchni 78 tys. m2, wśród pięknej zieleni i wspaniale utrzymanych ogrodów. Złożona jest z kilku wielkich i pięknych pagód, a od południowej strony jak gdyby na straży tych budynków stoją piękne cuda architektoniczne, które przedstawiane są jako wizytówka Qanzhou: pięciopoziomowe ogromne pagody Zhenguo (od strony wschodniej) i Renshou (od strony zachodniej). Wszystkie te budynki pochodzą z 686 roku i zachwycają swoim kunsztem.

Pagody

Murek

W innej części miasta znajdują się jeszcze dwie inne świątynie buddyjskie: Mazu i Guandi. Ta druga zachwyca kunsztownymi wykończeniami dachów a przed jej wejściem mimo sporego ruchu (położona jest przy ruchliwej ulicy) mieszkańcy zapalają niezliczone ilości kadzideł, których woń roznosi się wokół w dzień i w nocy.

Guandi

W mieście znajduje się również interesujący meczet Quingjing, zbudowany tu przez arabów w roku 1009 a odbudowany później w roku 1309.

Generalnie miasto bardzo szybko daje się polubić. W niektórych miejscach zachwyca pięknymi palmami, które do złudzenia przypominają obrazy rodem z Majami – jest bardziej kalifornijskie niż chińskie 🙂

Palemki

I nic w tym dziwnego. Klimat jest tutaj tropikalny. Wilgotność waha się od 45 do 90 procent przy temperaturach rzadko schodzących poniżej 30 st.C. Viva Tropicana! 🙂

W następnych wpisach zdamy relację z innych miejsc tego miasta, w tym z ogromnego parku, znajdującego się w północno-zachodniej części miasta. Wybieramy się do niego już w najbliższy weekend.

2 komentarze to “Quanzhou czyli „rzut beretem” od Tajwanu”

  1. Adam Says:

    Cześć Wam oraz szacunek i zachwyt dla podjętego wyzwania. Coś pięknego; inna kultura, a tym bardziej jedna z najstarszych – robi wrażenie. Dodatkową zaletą są czytelne komentarze. Rzeczywiście, trawestując poetę: realizować marzenia – zuchwałe rzemiosło. Trzymam kciuki i po kilkakroć wracam na Wasze strony.
    Uściski i „tak trzymać”!

  2. admin Says:

    Bardzo dziękujemy za uznanie i za wzniosłe słowa. Podjęliśmy się „zuchwałego rzemiosła” i z dumą będziemy je kontynuować. Dla dobra swojego i kibicujących nam czytelników 😉 Z serdecznymi pozdrowieniami!

Leave a Reply