TARSJUSZE z Corelii

Tym razem spaliśmy jak zabici. Pomimo ceny za hotel (120PHP za dwójkę za dobę tj. jakieś 4zł na osobę przy niekorzystnym kursie dolara jaki zastaliśmy) nocleg nie był wyczerpujący jak poprzedni. Wyspaliśmy się bardzo dobrze. O ósmej rano wyruszyliśmy na poszukiwanie terminala autobusowego.

day10_1

Stamtąd wyruszyliśmy do miejscowości Corelia, gdzie 15 lat temu założono ośrodek, mający na celu ochronę i popularyzację tarsjuszy. Ośrodek jest cztery kilometry za miasteczkiem. Ktoś nam przyjazny chciał nas nawet podwieźć motocyklem, ale… po kilometrze skończyła mu się benzyna i musiał wracać pchając motocykl przed sobą 🙁 W ośrodku tarsjusze mają wydzieloną część lasu, gdzie żyje sobie 10 sztuk tego gatunku i każdy może je zobaczyć. Są to maleńkie zwierzątka aktywne nocą. W dzień trudno je zobaczyć pośród drzew nawet na tym wydzielonym obszarze. Nam udało się zobaczyć 4, ale jednego mieliśmy szczęście zastać na gałązce 50cm od nas!!! Pozostałe były bardzo wysoko. Niezwykle sympatyczne zwierzęta. Wszystkie były bardzo „zdziwione” naszym widokiem.

day10_2

Jak dla nas skrzyżowanie myszy z nietoperzem i małpką w stosunku 6:3:1. Wróciliśmy busem do stolicy wyspy w cenie 10 peso od osoby (68 groszy). Na lokalnym targu kupiliśmy owoce (mango rozpływają się w ustach), a naszą uwagę zwróciły donice wykonane z kawałków specjalnie pociętych, zrolowanych i pozszywanych opon.

day10_3

Po krótkim odpoczynku udaliśmy się w objazd wyspy Panglao, połączonej z Boholem krótkim mostem. Przejechaliśmy ją wzdłuż na zachodnią stronę i pooglądaliśmy południowe plaże w pobliżu miasteczka Panglao. Bardzo ładne, ale wyizolowane ośrodki, poza płotem których z każdej strony wygląda… filipińska bieda. Na nasze oko jest tu biedniej niż chociażby w Indonezji. Morze wokół takie sobie, ale po pobycie na północy Palawanu nie ma się co dziwić, że w porównaniu z niezwykłej urody przyrodą tamtej wyspy, wszystkie nawet dość urocze plaże tego rejonu wychodzą dość mizernie. Pospacerowaliśmy trochę wzdłuż plaż, zebraliśmy kilka muszli (nie mylić z muszelkami) i wróciliśmy wieczorem z powrotem do hotelu.

day10_4

2 komentarze to “TARSJUSZE z Corelii”

  1. admin Says:

    Tarsjusze wymiatają! Fajne zwierzaki. Jak dla mnie przypominają lemura-emeryta, który na starość słabo widzi, ma pochyloną sylwetkę, a ręce powoli odmawiają posłuszeństwa… 😉

  2. gadmadzia Says:

    Hmmm… mam wrażenie, że na mój widok tż się tarsjusz zdziwił 🙂 Życzę powodzenia!! i pozdrawiam!

Leave a Reply