Sajgon (Ho Chi Minh City)

Spośród osób nie interesujących się historią Azji Południowo-Wschodniej mało kto wie, że znany z amerykańskich filmów o wojnie wietnamskiej Sajgon od roku 1975 nosi nazwę Ho Chi Minh City i mało kto stosuje teraz nazwę Sajgon. To oczywiście nazwa, którą oficjalnie nadano po tym jak Republika Wietnamu (czyli Południowy anty-komunistyczny Wietnam) została zajęta przez wojska północne i przywrócono jedno państwo Wietnam. Rząd Hanoi zmienił wtedy nazwę miasta na cześć komunistycznego przywódcy Ho Chi Minh.
Do miasta dotarliśmy o godzinie 6:00 rano i wydawało by się, że niewiele jeszcze powinno się tutaj dziać, tymczasem ulice Sajgonu (dla ułatwienia będziemy się trzymać jednak tej nazwy, chociaż my posługiwaliśmy się swojsko brzmiącą nazwą Chocimin – swoją drogą mieszkańcy położonego między Koszalinem a Miastkiem Chocimina nawet nie zdają sobie sprawy jaką słynną nazwę ma ich miejscowość :-)) były już mocno zatłoczone a lokalne uliczne bary z noodlesami i wietnamską kawą działały pełną parą i pełne były klientów. W poszukiwaniu miejsca do noclegu podążaliśmy ulicami najbardziej scentralizowanej turystycznie części Sajgonu i przypadkiem natknęliśmy się na buddyjski pogrzeb, który maszerował ciasnymi ulicami pomiędzy motocyklami przepychającymi się między uczestnikami konduktu. Trzeba przyznać, że kolorowo przystrojona skrzynia, tłum uczestników i głośna grająca orkiestra o godzinie 6:30 rano to widok dla nas niezwykły.

Pogrzeb w Sajgonie

Po prawie godzinnych poszukiwaniach udało nam się znaleźć guesthouse, który oferował właściwe na naszą kieszeń ceny i natychmiast udaliśmy się na zwiedzanie miasta. Oczywiście obowiązkową pozycją Sajgonu są muzea, które dokumentują zagmatwaną historię miasta i konfliktów wojennych, które toczyły się przez większą część XX wieku w Wietnamie. Najpopularniejszym muzeum jest War Remnants Museum, które pokazuje historię tych wojen. Zanim tam jednak dotarliśmy odwiedziliśmy również rekomendowany przez Lonely Planet największy lokalny market oferujący w zasadzie wszystko czym może być zainteresowany klient: od kosmetycznych drobiazgów po ubrania, biżuterię i urządzenia dla domu. Mieści się on w wielkim murowanym budynku pod którym znajdują się setki ciasno ułożonych stoisk. Oczywiście o wszystko należy się targować, żeby osiągnąć właściwą cenę, startując od poziomu ustawianego dla turysty 🙂 W upalny dzień, a właśnie takie przede wszystkim tu bywają jednak długo wytrzymać w tym miejscu nie sposób. Po obowiązkowych oględzinach tego miejsca i targowaniu się „dla sportu” z bądź co bądź jednak bardzo miłymi Wietnamczykami udaliśmy się do muzeum.

Market w Sajgonie

W drodze do muzeum można odwiedzić jeszcze Pałac Zjednoczenia (Reunification Palace) zwany również Pałacem Niepodległości lub po prostu Pałacem Prezydenckim. To słynne miejsce było w kwietniu 1975 roku przedmiotem obrony setek tysięcy Wietnamczyków i ponad 58 tysięcy Amerykanów. Potem wojska Wietkongu zajęły pałac a zdjęcia tego zdarzenia (w szczególności umieszczania na budynku flagi Wietkongu) pokazywane były na całym świecie. W parku obok pałacu znajdują się amerykańskie militaria na pamiątkę tych walk.

Reunification Palace

Samolot US Army

Największe wrażenie robi jednak dokumentacja i broń zgromadzona w War Remnants Museum. Najczęściej obraz wojny wietnamskiej w którym brały udział wojska amerykańskie postrzegany jest przez pryzmat filmów o amerykańskich żołnierzach wysyłanych do Wietnamu na arcytrudne warunki bojowe, a rzadko kiedy można zobaczyć jak wyglądał te konflikt „od drugiej strony” czyli tych, którzy tutaj mieszkają. To przerażająca lekcja historii z której ludzkość powinna wyciągnąć wnioski. Wojna jest najbardziej obrzydliwym i bezdusznym „wynalazkiem” człowieka. Każdy ma prawo do pokoju a ingerencje zbrojne dokonywane pod szyldem niesienia pokoju przynoszą na ogół odwrotne skutki.
Wojska amerykańskie biorące udział w wojnie w latach 1964-1972 często działały zupełnie na oślep nie wiedząc kto był wrogiem, a kto cywilem, kto komunistą a kto antykomunistą. Dochodziło do okropnych pomyłek, a sami żołnierze nie rozumieli sensu tych walk często staczając się pod wpływem narkotyków i działając w nieludzki sposób, dokonywali mordów i gwałtów, które stały się jeszcze bardziej okrutną wizytówką tej wojny. Mało kto wie też, że w Wietnamie w szczytowym roku 1969 znajdowało się aż (sic!) prawie 550 tysięcy żołnierzy amerykańskich! Dla pokazania skali zaangażowania USA warto tutaj zastosować porównanie do II Wojny Światowej w której Amerykanie działając na frontach użyli 5 mln ton bomb i ładunków wybuchowych podczas gdy w Wietnamie użyli ich aż 14,3 mln ton!!! Cała II Wojna Światowa kosztowała USA 341 mld USD a wojna w Wietnamie 676 mld USD! Tych statystyk można by mnożyć, ale ważniejsze jest jednak to jakie okrucieństwa przyniosła ta wojna. W muzeum zgromadzona jest broń stosowana przez amerykańskie siły zbrojne, ale też bogata dokumentacja wszystkich zdarzeń związanych z historią wojenną Wietnamu.

Helikopter US Army

Mnóstwo zdjęć z okresu wojny wietnamskiej pochodzi z archiwów amerykańskich sił zbrojnych. Są też te, które pokazują takie masakry jak My Lai gdzie amerykańscy żołnierze pozbawili życia ponad pół tysiąca cywilów, w tym 182 kobiety (17 w ciąży), 173 dzieci. Chyba największe wrażenia robią zdjęcia uciekających przed wojną Wietnamczyków, nierzadko kobiet z wieloma dziećmi wśród krwawych walk i nieludzkich akcji żołnierzy.

Kobieta z dziecmiZdjęcie pochodzi z archiwów War Remnants Museum

Okropne są również zdjęcia i eksponaty dokumentujące skutki stosowania przez wojska amerykańskie broni chemicznej. Zdjęcia zdeformowanych ciał dzieci, również tych rodzących się jeszcze długo po konflikcie wojennym długo nie można zapomnieć.
Wizyta w tym muzeum pozwala jeszcze lepiej zrozumieć jak straszną historię ma to państwo. Naprawdę ogromny szacunek dla mieszkańców tego miłego i gościnnego kraju, że potrafią się teraz od tego okrutnego czasu zdystansować choć pewnie w większości rodzin te wydarzenia są jeszcze żywe w pamięci. Szacunek i hołd tym ludziom.

Sam Sajgon jest bardzo popularną destynacją dla turystów właśnie ze względu na historię związaną z wojną w której brały udział Stany Zjednoczone. Ze względu na bliskość położenia można stąd również udać się na wycieczki w deltę Mekongu gdzie toczyło się wiele akcji zbrojnych mających na celu odcięcie dopływu broni i posiłków. W samym mieście panuje tłok podobny do tego z ulic Hanoi, gdzie niezliczone liczby motocykli toczą się na drogach walcząc o swoje miejsce. Popularne w Polsce powiedzenie „Ale Sajgon!” ma tutaj faktyczne odzwierciedlenie w ulicznych faktach 😉

Ulice Sajgonu

Mimo tego miasto jest również atrakcyjne turystycznie pod kątem wypoczynku. Stale rozwijająca się turystyka pozwoliła na otwarcie mnóstwa restauracji i klubów gdzie turyści chętnie zostawiają pieniądze.

Ulice Sajgonu

My zdecydowaliśmy się oszczędzić tyle ile można i zdecydowaliśmy się stąd udać już bezpośrednio do innego kraju na naszej trasie: Kambodży, której historia zapisała się strasznymi, czarnymi literami historii największego ludobójstwa wewnętrznego jakiego dokonano w cywilizowanym świecie.

Kilka porad praktycznych:
Zwiedzanie: Muzeum War Remnants ma przerwę w godzinach pracy od godz. 12:00 do 13:00 warto mieć to na uwadze udając się na zwiedzanie, bowiem o godz. 12:00 muzeum się zamyka a wszyscy goście muszą opuścić muzeum
Transport: Do Kambodży można udać się stąd na kilka sposobów. Najbardziej popularnym sposobem jest dotarcie do Chau Doc a stamtąd płynięcie statkiem po Mekongu aż do Phnom Phen. Można przy okazji również odwiedzić najpierw deltę Mekongu. Jednak najtańszym sposobem dotarcia do Phnom Phen jest bezpośredni autobus na który można zakupić bilety w różnych agencjach turystycznych. Ceny miejsc w takim autobusie wynoszą od 8-12 USD.

Leave a Reply