Xiamen, miasto-wyspa

Do Xiamen planowaliśmy udać się autobusem z południowego dworca autobusowego w Quanzhou. Koszt takiego przejazdu jest całkiem rozsądny bo wynosi 40 yuanów od osoby. Jednak już przed dworcem okazało się, że z przewozów do Xiamen interes próbują robić nie tylko linie autobusowe, ale również całe zorganizowane rzesze ludzi. Już przed dworcem wyłapują potencjalnych podróżnych gromkim „Xiamen, Xiamen!”. Ponieważ jako travelersi przepłacać nie zamierzamy i jesteśmy ostrożni w takich propozycjach, dokładnie obadaliśmy na jakich warunkach te propozycje się opierają. Proponowano nam transport w wygodnym samochodzie osobowym razem z  dwoma innymi już złowionymi pasażerami za cenę 60 yuanów od osoby. Po dłuższych dyskusjach, argumentach i różnych opracowanych już przez nas sztuczkach negocjacyjnych ustaliliśmy cenę na 45 yuanów i ruszyliśmy w drogę. Zaleta takiego transportu jest taka, że przebycie tych 90 km wynosi około 45 minut zamiast 1,5 h, które trzeba spędzić w autobusie. Poza tym można umówić się na miejsce wysiadki w Xiamen zamiast standardowego dworca autobusowego, który może okazać się odległym od centrum miasta.
Xiamen jest najbardziej pożądanym i najciekawszym miastem w rozwojowej prowincji Fujian. Mimo, że nie jest stolicą tej prowincji (jest nią Fuzhou) traktowane jest jako najważniejsze miejsce prowincji. I nic dziwnego. Jest to miasto-wyspa, połączone z lądem kilkoma imponującymi mostami, a samo miasto posiada jeszcze kilka swoich mniejszych wysepek.

xiamen-map

Widać w nim ogromny potencjał i rozwój jako, że znajduje się w specjalnej strefie ekonomicznej co do której rząd poczynił różne ustępstwa by gonić takie potęgi jak Hong-Kong czy Makao i uczynić tu podobne aglomeracje przyciągające kapitał. I trzeba przyznać, że widać to na każdym kroku. Miasto ma niesamowitą infrastrukturę dróg, rozwijających się centrów handlowych, porządnie utrzymanych fabryk, hoteli itd. Niektóre drogi umieszczane są na wielopoziomowych wiaduktach by zapewnić odpowiednią przepustowość ruchu, który z całą pewnością ciągle rośnie. Widać też budowy linii kolejowych, tuneli itp. Naprawdę podziw i szacunek!
W porównaniu do innych miast, które widzieliśmy w Chinach jest tutaj chyba największe natężenie międzynarodowych restauracji sieciowych i to w dodatku czynnych całą dobę. Miasto jest czyste, porządnie utrzymane, zadbane i tętni życiem. Nasz hotel znaleźliśmy w centrum miasta zupełnie nieoznakowany ponieważ okazał się być 23-piętrowym wieżowcem z małymi kawalerkami, które zostały przystosowane jako pokoje hotelowe wynajmowane przez kilka firm hotelowych, które świadczą tutaj swoje usługi. Rozwiązanie bardzo pomysłowe i wygodne. Po zameldowaniu i otrzymaniu kluczy masz do dyspozycji swoje „małe mieszkanko”. My dostaliśmy swoje na 12 piętrze i dzięki temu mieliśmy ładne widoczki na ruchliwe i kolorowe ulice 🙂

Xiamen z hotelu

Xiamen znane jest też z pięknej małej wyspy Gulangyu, którą w całości zaadoptowano jako typowe miejsce wypoczynkowo-turystyczne. Jest tutaj kilka resortów, piękne małe plaże, całe mnóstwo sklepików i restauracji, kolejka linowa na taras widokowy znajdujący się w najwyższym punkcie wyspy oraz kilka pięknych ogrodów. Całą wyspę można obejść na pieszo po ładnych chodnikach i pomostach znajdujących się tuż nad brzegami.

Gulangyu

My jako typowi Europejczycy postanowiliśmy skorzystać z możliwości plażowania i kąpieli w oceanie więc po spacerze na wyspie udaliśmy się na jedną z plaż. Okazało się, że mimo 32-stopniowego upału nikt się nie kąpał ani nawet nie leżał na plaży. Za to w cieniu palm na ławeczkach i betonowych chodnikach siedziało sporo rodzin wypoczywających przy szumie morza. Pozostali „śmiałkowie” spacerowali boso brzegiem dając się chlapać falom i raz po raz wchodząc głębiej by wybiegać z głośnym okrzykiem radości. Ot, zabawy tubylców 🙂 Najzabawniejszym widokiem były dziewczyny spacerujące brzegiem pod parasolami – niemal jak ze średniowiecznych obrazów – tyle, że zamiast dam w powłóczystych sukniach były to nastolatki w jeansach lub spódnicach mini.

Parasoleczki

Dla naszej kultury mało to zrozumiałe, ponieważ piasek i woda wyzwala w nas naturalną chęć rozłożenia kocyka, opalania się oraz kąpieli. Jednak już wcześniejsze „doświadczenia plażowe” przekonały nas, że Chińczycy nie praktykują takiego stylu rekreacji, nawet w bardzo sprzyjających warunkach (no chyba, że ktoś przyszedł z wyraźnym zamiarem pływania sportowego)! Nie zrażając się sytuacją na plaży i przyglądającym się nam wzrokom rozłożyliśmy kocyk, zakupiliśmy napoje i korzystaliśmy z uroków miejsca. Oczywiście kąpiel obowiązkowo też się odbyła i to kilkakrotnie. Co ciekawe po naszych „ruchach” w tym temacie otworzyliśmy drogę innym turystom i z biegiem czasu pojawiło się kilka osób, które również rozłożyło się na plaży i kąpało w orzeźwiającej wodzie. Oczywiście jak łatwo się domyśleć byli to Europejczycy i Amerykanie a nie lokalesi 🙂 Chińczycy za to zaczęli pływać więc w wodzie też zrobił się ruch. Korzystając z możliwości pokazaliśmy też lokalesom, że na plaży można się bawić piaskiem i zbudowaliśmy zamek z piasku ozdabiając go tym co udało się znaleźć w promieniu kilkunastu metrów. Wzbudziło to spore zainteresowanie. Niektórzy podchodzili, przyglądali się, a nawet robili zdjęcia 🙂 W niedługim czasie po naszej „budowie”. Również inni zaczęli tworzyć piaskowe dzieła. Widać więc, że europejska inicjatywa potrafi rozruszać tubylców 🙂

Po plażowaniu udaliśmy się na dalsze zwiedzanie wyspy i w jednym z ciekawszych miejsc pod względem widokowym spotkaliśmy całe rzesze „młodych par” robiących sobie sesje zdjęciowe do albumów ślubnych. W Chinach to bardzo popularne zjawisko i praktykowane w czasie, który może nie mieć nic wspólnego z datą ślubu (odsyłamy do wpisu w naszym blogu pod tytułem „Chińskie wesele”).
Mieliśmy więc okazję przyglądać się jakie takie sesje wyglądają. Najśmieszniejsze jest to, że dopiero podczas obserwacji „z bliska” widać jak prowizoryczne są przystrojenia i ubiory. Bardzo często Panna Młoda ma za dużą bądź za małą suknię spinaną lub sznurowaną gdzieś z tyłu lub boku, często pod suknią ma czarne legginsy i sportowe buty 🙂 Ale co tam. Późniejsza korekta komputerowa czyni przecież cuda 😉

Slubne zdjecia

Chyba największą atrakcją tej wyspy jest Sea World czyli park z ogromnymi akwariami w których można podziwiać cuda przyrody morskiej i oceanicznej, takimi jak ryby piły, rekiny czy ogromne ryby głębinowe.

Rybka

Najciekawszymi częściami tego parku jest podwodny, szklany chodnik z którego można podziwiać rekiny, ogromne ryby i różne stwory morskie czując się jak obserwator w wodzie 🙂 Niesamowitą atrakcją jest też pokaz współpracy człowieka z lwami morskimi i delfinami. Trzeba przyznać, że robi to ogromne wrażenie a prezentowane tam ssaki zadziwiają swoimi umiejętnościami i inteligencją!

W głównej części miasta (czyli na podstawowej, dużej wyspie Xiamen) jest również sporo bardzo ciekawych miejsc i kilka pięknych plaż. Tutaj na zdjęciu nasz kocyk położony pod jedną z palm 🙂

Plaza Xiamen

Dla miłośników zwiedzania polecamy świątynię buddyjską Nanputuo (Southern Temple). Znajduje się na południu miasta w pobliżu Uniwersytetu Xiamen. Tuż przed świątynią znajdują się piękne stawy obficie porośnięte wodnymi kwiatami a w kilku z nich można podziwiać ogromne ryby i żółwie. Piękna architektura świątyni Nnputo i cała masa ogrodów, ogromnych kamieni z inskrypcjami i pagód jest obowiązkową pozycją odwiedzających Xiamen.

Nanputo

Nasz przyjazd do Xiamen oprócz zwiedzenia tego pięknego miasta, miał również inne znaczenie praktyczne. Celem naszej dalszej podróży był Hong-Kong. Można do niego polecieć samolotem, ale ceny lotów są porównywalne do tych, które płaci się lecąc z Europy czy USA! Bliskość prowincji Fujian oraz prowincji Kanton sprawia, że z kilku ważniejszych miast tych prowincji (m.in. Xiamen, Shenzhen, Guangzhou) do Hong-Kongu można udać się autobusem. Tak więc Xiamen stało się dla nas miejscem startowym do dalszej podrózy do Hong-Kongu 🙂 O wizycie w tym hiper-nowoczesnym mieście napiszemy w następnym wpisie w blogu.

Na koniec kilka rad praktycznych.
Komunikacja: Po Xiamen warto poruszać się autobusami miejskimi. Koszt to 1 lub 2 yuany (cena stosowana na trasie podana jest na skrzynce wrzutowej pieniędzy obok kierowcy). Na wyspę Gulangyu najlepiej przeprawiać się regularnym promem odjeżdżającym regularnie z najbardziej wysuniętego na północ portu vis a vis wyspy. Koszt to 8 yuanów, ale płacimy tylko w drodze powrotnej. Rejs na wyspę jest bezpłatny. Uwaga: wejście na górny pokład promu kosztuje dodatkowo 1 yuan.
Autobusy do Hong-Kongu odjeżdżają z dworca autobusowego znajdującego się przy ulicy Lujiang Dao (to ważne bo w mieście znajdują się cztery dworce autobusów dalekodystansowych). Autobusy odjeżdżają dwa razy dziennie (o 8:00 i o 21:30). Cena autobusu to 300 yuanów.

Jedzenie: Mimo mnogości sieciowych restauracji pozwalających poczuć normalny smak fastfoodowy (czytaj: nie-chiński), stanowczo zachęcamy do lokalnych poszukiwań w nieturystycznych małych barach i restauracjach. Niemal w każdym mieście można odkryć miejsce gdzie jedzenie jest zaskakująco smaczne i sprawia, że chińskie posiłki przyrządzone wprawną ręką osoby znającej się na rzeczy sprawiają, że można pokochać tę kuchnię.
W Xiamen takim odkryciem była mały bar znajdujący się w małej uliczce vis a vis hotelu Jing Hua (po drugiej stronie ulicy Xiahe Rd).

Bar

Oczywiście nie ma co liczyć na menu inne niż w „krzaczkach” ani choćby szczątkowy angielski u obsługi baru, ale za to jeśli uda się już coś zamówić to gwarantowane „niebo w gębie”! My polecamy w szczególności: zupę imbirowo-pomidorową z jajkiem i smażone mięsko w potrawce warzywnej i orzeszkach. W czasie trzech wizyt w tym barze przetestowaliśmy tam całe mnóstwo potraw i wszystkie były przepyszne. Uwaga: nie należy się bać niemal polowych warunków (plastykowe stoliczki wystawione wprost na chodniku i ulicy tp.). Właśnie w takich miejscach zdarzają się najlepsze kuchnie!

3 komentarze to “Xiamen, miasto-wyspa”

  1. Ewa Says:

    kochani, dzięki, nareszcie poranna kawa z dobrą lekturą, pięknymi pejzażami i rzeczywiście w dobrze zapowiadającym dzień nastroju. Można kilka dni podczytywać i delektować i spędzać miło poranek. To wszystko jest super ciekawe i macie świetny sposób przekazywania swoich opowieści. Pozdrawiamy i nadal sekundujemy E i A

  2. admin Says:

    My też bardzo się cieszymy, że nasze opisy sprawiają radość i wzbudzają zainteresowanie! Nowe wpisy właśnie powstają więc jutro będzie nowa porcja lektury 🙂 Z serdecznymi pozdrowieniami.

  3. Suprovat Says:

    Welcome back! It is nice to know you had a great time in Shanghai. Mine was a bad experience.It was the most evinespxe trip for me. When I was at the Bund I lost my necklace and pendant which was one of my wedding anniversary gift. Got to be very careful when you are there. The pickpocket there are very professional.

Leave a Reply