Chińskie wesele

Święto Środka Jesieni, spędziliśmy w bardzo wyjątkowy sposób. Mieliśmy ogromne szczęście i akurat tego dnia odbywało się wesele naszej chińskiej znajomej – Elli (to oczywiście angielskie, znaczeniowe tłumaczenie rzeczywistego chińskiego imienia, którego brzmienia nie pamiętamy), na które byliśmy zaproszeni. W zasadzie do ostatniej chwili nie byliśmy pewni, czy się na tym weselu zjawimy, o przecież nie mamy odpowiednich strojów w naszych travelerskich bagażach, a kupowanie czegoś specjalnie na tę okazję byłoby jednak przesadą. Na szczęście przed weselem porozmawialiśmy z Ellą – mówiąc jej wprost, że chyba podziękujemy, bo nie mamy się w co ubrać na tak wyjątkową okazję. I tu spotkało nas pierwsze zaskoczenie z całej serii tych, które to wesele miało ze sobą przynieść! Ella tego usprawiedliwienia nie przyjęła do wiadomości, mówiąc, że w Chinach wszyscy goście weselni zawsze są w swoich codziennych strojach i nawet tak, jak jesteśmy ubrani teraz jest bardzo OK i mamy przyjść. Trochę nas to zdziwiło, ale ostatecznie uznaliśmy, że to nie może być prawdą i Ella powiedziała tak, żebyśmy się nie martwili strojami i przyszli 🙂 No dobrze, więc pójdziemy, w końcu prawie nikt nas tu nie zna, jeśli będziemy nieodpowiednio ubrani, to w każdej chwili będzie można się ewakuować, a przynajmniej zobaczymy kawałek chińskiego wesela!
Kolejne dwa dni upłynęły nam na poszukiwaniu prezentu ślubnego – zdecydowaliśmy się wprowadzić trochę bardziej europejski zwyczaj i zamiast czerwonej koperty z pieniędzmi, dać coś trwałego, co będzie pamiątką dla państwa młodych. Znajomi podpowiedzieli nam, że najlepszym prezentem w takim razie będą dwie filiżanki – bo właśnie filiżanki w Chinach są symbolem szczęścia. Filiżanki zapakowaliśmy w piękne pudło w kształcie czerwonego serca a żeby było jeszcze bardziej „po naszemu” dorzuciliśmy do środka kilka czekoladek „Dove” – taki rarytas znaleźliśmy w lokalnym supermarkecie i są z najprawdziwszej czekolady, więc niech spróbują sobie dobrych słodyczy i niech im się słodko żyje 🙂
Wesele odbywało się w bardzo ekskluzywnym hotelu. Dotarliśmy na miejsce trochę przed czasem, ale już było mnóstwo ludzi, a państwo młodzi z trochę zestresowanymi uśmiechami, witali gości stojąc pod różową „bramą” w kształcie serca. No i okazało się, że Ella miała rację – goście byli ubrani w swoje najzwyklejsze ubrania – dżinsy, T-shirty itp. (niektóre nawet nie do końca czyste!). Zresztą – co tu mówić o gościach – nawet Pan młody był ubrany całkiem normalnie w jakieś jasne spodnie (nawet nie w kant!) i koszulę z krótkim rękawem. Na tym tle Ella w „księżniczkowej” białej sukni, z makijażem i fryzurą zrobioną przez profesjonalistów, tym bardziej prezentowała się jak gwiazda!

Para mlodych

Po uroczystym powitaniu zostaliśmy zaprowadzeni do restauracji, w której odbywało się przyjęcie – kolejny szok – ogromna sala, gęsto zastawiona stolikami – każdy nakryty na 10 osób (jak się dowiedzieliśmy przyjęcie było na 500 osób!), brak miejsca do tańczenia (jak się później okazało tu nikt na weselu nie tańczy,więc po co?), ale za to wszędzie porozwieszane monitory, na których w kółko była pokazywana prezentacja ślubnych zdjęć państwa młodych.

Sala

Zdjęcia – super profesjonalizm – aż chwilami przerysowany 🙂 W kilku różnych strojach, w plenerach, na sztucznych tłach – co kto chce! Z wykopem! Jak się później dowiedzieliśmy, zdjęcia takie są robione nawet 2 miesiące przed ślubem (całkiem sensownie – jak ktoś się rozmyśli przez te dwa miesiące, to przynajmniej będzie miał zdjęcia :-)) albo i nawet kilka lat po ślubie (tu już widzimy mniej logiki, ale to chińska tradycja a nie nasza, więc się nie czepiamy).

TV1

TV2

Zostaliśmy posadzeni przy stole przy samej scenie, która jak można było przewidzieć była centralnym miejscem ceremonii. I od tego momentu w zasadzie trzeba by się rozdwoić, żeby zdać rzetelną relację z chińskiego wesela – bo z jednej strony właśnie odbywające się na scenie rytuały weselne, a z drugiej – tradycyjne chińskie dania weselne, wjeżdżające na wszystkie stoły niemal jednocześnie, w tempie, które nie pozwoliło nikomu ani przez chwilę mieć pustego talerza.
Gdy wszyscy goście już siedzieli na swoich miejscach, pan młody śpiewając w formie karaoke jakąś rzewną pieśń poszedł do drzwi wejściowych po pannę młodą i razem państwo młodzi weszli na salę w deszczu błyszczących confetti, w dalszym ciągu śpiewając karaoke, witani przez dzieci z bukietami kwiatów.
A jeśli chodzi o „weselne gry i zabawy”, to najpierw państwo młodzi wystąpili na scenie z rodzicami i ukłonami dziękowali im za ślub i życzenia, później kroili weselny 3 piętrowy tort (jak się okazało – imponującą atrapę tortu, a krojenie polegało w zasadzie na włożeniu noża w tort) a następnie rozlewali wódkę do kieliszków ustawionych w piramidę. Ale tu znowu zmyłka, bo na piramidzie było raptem kilkadziesiąt kieliszków (a gości 500) i nawet nie zostały ruszone.

Tort

Następnym elementem ceremonii były toasty – państwo młodzi podchodzili do każdego stolika i ze zgromadzonymi przy nim gośćmi wznosili toast. Trwało to oczywiście strasznie długo, bo stolików było 50!

Toasty

Już od tych toastów w następnej odsłonie panna młoda wystąpiła w kolejnej kreacji – tym razem czerwonej sukni (która jest dużo bardziej tradycyjnym strojem ślubnym niż suknia biała – zwyczaj kopiowany z zachodu). No i nastąpił ciąg dalszy zabaw weselnych – tzn. zabaw w zasadzie tylko dla państwa młodych, bo goście mieli tylko siedzieć przy stolikach, ewentualnie podejść do sceny. Tu powiało polskimi zwyczajami weselnymi – może nie dokładnie taka sama zabawa, ale z tej samej kategorii – druhny i przyjaciółki panny młodej przyklejają jej w różnych miejscach naklejki – serduszka, a następnie pan młody, z zawiązanymi oczami i bez użycia rąk (czyli tylko ustami), ma wszystkie te serduszka odnaleźć i ściągnąć.

Zabawy

A później odwrotnie – panna młoda ma szukać serduszek poprzyklejanych do swojego ukochanego. Na koniec jeszcze jedna zabawa zorganizowana przez przyjaciółki panny młodej. Pan młody gra kolejno z wszystkimi uczestnikami zabawy w „papier, kamień, nożyczki” i za każdym razem jak przegra, to panna młoda całuje go mocno wyszminkowanymi ustami, a osoba, która z panem młodym wygrała wskazuje miejsce, gdzie pocałunek ma być złożony. No i na koniec pan młody jest cały usmarowany czerwoną szminką 🙂

Caluski

Jeszcze jedna rzecz nas zaskoczyła maksymalnie – otóż ci spośród gości, którzy byli mniej zainteresowani odbywającą się ceremonią, niemal cały czas grali w gry na komórkach. Przy każdym stole było kilka osób zupełnie „bez kontaktu” z otaczającym światem, klikających w komórki i bijących kolejne rekordy w grach w telefonach. Aż słów brak na komentarz, więc zostańmy przy stwierdzeniu, że to inna kultura i tyle 🙂

Komoreczki

Ale jak wspominaliśmy wcześniej, równocześnie z tymi wszystkimi zabawami, na stołach odbywa się istna uczta. Ilości dań nie sposób zliczyć, a wszystkie zmiany potraw odbywają się niemal niezauważalnie dla gości pochłoniętych obserwowaniem sceny. Pośród typowych chińskich potraw weselnych, w większości składających się z najróżniejszych owoców morza, znalazło się kilka naprawdę smacznych dań. Był super podany krab z makaronem sojowym w lekko pikantnym sosie, pyszne grzyby z brokułami, „gulasz” z ogórka morskiego podany w wydrążonej dyni i oczywiście w charakterze przekąsek kurze łapki, świńska skóra, siekana meduza itp. Tradycyjnym daniem weselnym jest rosół z czarnego kurczaka – kurczak ma naprawdę czarny kolor i podobno ten gatunek występuje tylko w tej okolicy!

Kraby

Kurczaka tego można zacząć jeść dopiero po toaście, który goście wypiją z państwem młodymi (nie zrozumieliśmy dokładnie dlaczego, ale tak jest i już). Oczywiście były też inne zupy i zupełnie nowe dla nas potrawy jak np. czarny ryż z mięsem zawijany w liście lotosu (takie trochę nasze gołąbki, ale dalibyśmy wiele, żeby to były polskie gołąbki) oraz bardzo smaczna pieczona ryba. Na zakończenie uczty, jak już poprzednio (na imprezie przedświątecznej o której pisaliśmy w poście „Święto Środka Jesieni”), została podana słodka zupa z orzeszków ziemnych.
Kolejnym sporym zaskoczeniem dla nas, znających polskie tradycje weselne był alkohol, a w zasadzie jego brak. Chętni mieli możliwość napicia się lampki wina i ewentualnie można było dostać piwo, ale to wszystko. Zresztą amatorów wina było bardzo niewielu, więc to raczej tak zwyczaj jak z tym plastykowym tortem (toasty wznosi się tym, co kto akurat ma w szklance – cola, sok pomarańczowy itp.). Około 22:00 goście tłumnie zaczęli się żegnać i opuszczać imprezę. To nas zdziwiło najbardziej – tyle przygotowań po to, by całe przyjęcie trwało niewiele ponad 2 godziny! Ale wszyscy nasi znajomi potwierdzili, że to najnormalniejsze na świecie i że wszystkie wesela i imprezy kończą się właśnie o tej porze.
Oczywiście wesele w noc Święta Środka Jesieni to już niezaprzeczalny gwarant szczęścia na całe życie 🙂
Warto jednak wspomnieć o jeszcze jednym związanym ze ślubem, typowo chińskim zwyczaju – otóż państwo młodzi, przed ślubem obdarowują swoich bliskich i przyjaciół „słodkimi prezentami” – każdy dostaje torebkę pełną różnych przysmaków. Chińczycy mówią na to słodycze, ale oczywiście wiemy, że obejmuje to przede wszystkim cukierki z suszonego mięsa i słone ciasteczka ze szczypiorkiem.

Udział w chińskim ślubie był dla nas bardzo ciekawym doświadczeniem! Co prawda wiele rzeczy nas zaskoczyło, ale fajnie było zobaczyć taką ceremonię w zupełnie innym wydaniu niż polskie. Oczywiście tak eleganckie wesela nie są w Chinach codziennością. Stać na nie tylko naprawdę zamożne rodziny, ponieważ koszt takiego przyjęcia, wraz z wszystkimi atrakcjami towarzyszącymi to średnio ponad siedem tysięcy USD (dla porównania przeciętny robotnik w fabryce zarabia ok. 60 USD na miesiąc). Dlatego też zdecydowana większość ślubów odbywa się w najtańszy z możliwych sposobów i para młoda, w swoich codziennych strojach idzie się zarejestrować do urzędu stanu cywilnego (bez świadków ani żadnych osób towarzyszących) i od ręki otrzymują papier potwierdzający zawarcie małżeństwa. Są jeszcze inne istotne różnice między ślubem chińskim a np. polskim – kobiety tu nie przyjmują nazwiska swojego męża a ceremonii zaślubin nie towarzyszy wymiana obrączek. No cóż, „co kraj to obyczaj” 🙂

One Response to “Chińskie wesele”

  1. Ewa Says:

    aaaale wesele!!!! to ci okazja,z bliska zobaczyć taką imprezę i brać w niej udział. Jestem jednak rozczarowana – bez tańców, nocnej balangi, wódeczki – co kraj to obyczaj ale wolę polskie – choć zobaczyć chciałabym każde i zazdroszczę Wam E. 🙂

Leave a Reply