Archive for the ‘Kambodza’ Category

Royal Palace i Silver Pagoda w Phnom Phen

poniedziałek, grudzień 14th, 2009

Kolejnym wartym odwiedzenia obiektem a raczej całym kompleksem w Phnom Phen jest Royal Palace, czyli po prostu Pałac Królewski. Miejsce to w pełni zasługuje na to miano. Jest pięknie zadbane i utrzymane z należnym mu szacunkiem. Jest to zespół budynków wykorzystywany przez panującego obecnie Króla Kambodży – Norodoma Sihamoniego i urzędników państwowych. Panują tutaj wyjątkowo obostrzone restrykcje dla zwiedzających. Spodnie muszą być o długości co najmniej za kolano a koszule lub t-shirty mieć rękawy przykrywające łokcie. W Pałacu Królewskim nie można mieć nakrycia głowy, a stopy muszą być bose (ale to jest standard w Kambodży dotyczący większości miejsc publicznych).

Royal Pla

W otoczeniu Pałacu znajduje się mnóstwo innych budynków i wszystkie mają podobną khmerską architekturę której charakterystycznym elementem jest długie i „fikuśne” wykończenie szczytów spadzistych dachów oraz bogate złote zdobienia, co nadaje temu miejscu niesamowitego klimatu. Ogrody, drzewa, kwiaty itd., które znajdują się pomiędzy budynkami są pieczołowicie zadbane i swoją kolorystyką i egzotyką podkreślają wagę tego miejsca.

Royal Palace 2

Niestety w Pałacu Królewskim, ani w Silver Pagodzie, która jest największą atrakcję tego kompleksu nie można wykonywać zdjęć. A byłoby co fotografować jako, że Silver Pagoda zwana również Pagodą Szmaragdowego Buddy (Emerald Buddha) jest zbiorem bogactwa jakie trudno zobaczyć gdziekolwiek indziej! Dość powiedzieć, że podłoga tej świątyni wyłożona jest aż 5000 srebrnych kafli a każdy z nich waży po 1kg. Mamy więc tutaj 5 ton srebra na podłodze (stąd nazwa pagody) a to nie wszystko! Szmaragdowy Budda wykonany jest z zielonego kryształu baccaratu (nie wiemy jaki jest polski odpowiednik nazwy tego szlachetnego kamienia), a przed jego postacią stoi Budda wykonany w całości ze złota udekorowany ponad 9 tysiącami diamentów z których największy ma ponad 25 karatów! Złoty Budda waży ponad 90 kg. Jest więc czego tu pilnować 😉
Sama pagoda została wybudowana w 1892 roku za czasów panowania poprzedniego króla Norodoma Sihanouka (ojca obecnie panującego władcy) a w roku 1962 została przebudowana. Potem za czasów reżimu Czerwonych Khmerów demonstracyjnie otoczona została opieką by pokazać jak Czerwoni Khmerzy opiekują się dziedzictwem kulturowym Kambodży. Mimo tego za rządów Pol Pota i tak ponad połowa cennych wnętrz tej pagody została zniszczona. Ech… szkoda słów.

Royal Palace 3

Dla nas najważniejsze z Kambodży i tak pozostanie bohaterstwo ludzi, którzy przeżyli najgorsze lata tego reżimu i potrafili „wrócić do życia”. Hołd tym ludziom oraz tym, którzy polegli na skutek tych okrucieństw.

Hold

Kilka porad praktycznych:
Bilety: Bilety do kompleksu pałacowego są niestety dość drogie i nie ma żadnych zniżek (np. studenckich). Cena biletu wynosi 25 tys. rielów (około 6,25 USD). Przy planowaniu zwiedzania należy wziąć pod uwagę, że między godz. 12:00 a 14:00 jest przerwa i w tym czasie nie można wchodzić na teren pałacu. Warto też zorientować się czy nie ma akurat oficjalnych wizyt państwowych ponieważ wyklucza to możliwość zwiedzania wnętrza pałacu i tronu królewskiego.
Przygotowanie: Należy pamiętać o odpowiednim stroju: spodnie o długości za kolano i koszula z rękawami zasłaniającymi łokcie.

Gorzka lekcja historii

niedziela, grudzień 13th, 2009

Kolejny dzień naszego pobytu w stolicy Kambodży poświęciliśmy na poznanie najważniejszych historycznie miejsc tego miasta.
Ponieważ jednak to, co w historii Kambodży jest najtragiczniejsze wiąże się z całkiem niedawnymi czasami i obejmuje okres od 1975 roku, większość z nas nie miała szansy uczyć się o tym w szkole i pewnie za wyjątkiem haseł „Pol Pot” i „Czerwoni Khmerzy” nie ma pojęcia, co tak naprawdę się działo w tym kraju. Dlatego też najpierw, zanim napiszemy o miejscach pamięci, które odwiedziliśmy, chcemy Wam przedstawić najistotniejsze fakty z najnowszej historii Kambodży.
Aż do roku 1970 Kambodża była monarchią dziedziczną. Jednak w 1970 roku książę Sihanouk został obalony w wyniku puczu, a miejsce przywódcy państwa zajął wspierany przez CIA, wojska amerykańskie i południowo wietnamskie, generał Lon Nol. Rządy proamerykańskiego Lon Nola nie podobały się Czerwonym Khmerom (ekstremistyczne ugrupowanie kambodżańskich komunistów), a działania mające na celu wypędzenie z Kambodży mniejszości wietnamskiej i wojsk Północnego Wietnamu oraz związane z tym straty (zakończone bombardowaniem przez lotnictwo amerykańskie) w dużej mierze przyczyniły się do późniejszego przejęcia władzy przez Czerwonych Khmerów. Wzywali oni naród do walki z najeźdźcami i reżimem Lon Nola. Ideologia Czerwonych Khmerów stanowiła połączenie ekstremalnych form maoizmu i europejskich, lewicowych idei antykolonialnych. Oddziały komunistyczne rosły w siłę i w roku 1975 ich liczebność wynosiła 60 tysięcy. W tym też roku Armia Czerwonych Khmerów przejęła władzę w stolicy kraju (Phnom Penh) i obaliła reżim Lon Nola. Na czele Stałego Komitetu Centralnego stanął Pol Pot, a nazwę kraju zmieniono na Demokratyczna Kampucza (o ironio, „demokratyczna”). No i to był początek jednego z największych w dziejach ludzkości ludobójstwa.
Partia Czerwonych Khmerów po przejęciu władzy natychmiast przystąpiła do realizacji swoich szczytnych celów. W pierwszej kolejności zamknięto szkoły, szpitale, fabryki, następnie zlikwidowano banki i pieniądze, zdelegalizowano własność prywatną i religię a także wysiedlano wszystkich mieszkańców miast na wieś do tzw. komun rolniczych, które tak naprawdę były obozami pracy przymusowej (dla tych, którzy chcą to zobaczyć w „lżejszej” formie polecamy film „Pola Śmierci” o amerykańskim dziennikarzu, który przebywa w tym okresie w Kambodży a jego przyjacielem jest lokalny dziennikarz, który zostaje poddany temu reżimowi i ukrywając się walczy o przeżycie). W wyniku tych działań Kampucza stała się jednym wielkim, niewolniczym gospodarstwem rolnym. Mieszkańców kraju pozbawiono wszelkich praw, łącznie z prawem wyboru małżonka. Ludzie pochodzący z miast i wykształceni byli uznawani za szczególnie zepsutych i trudnych do zarażenia nową ideologią, w związku z czym najskuteczniejszą metodą poradzenia sobie z nimi (jako elementem wysoce niepożądanym) było prowadzenie okrutnych praktyk ludobójczych. Natychmiastowy wyrok śmierci był za noszenie okularów, znajomość języków obcych lub zbyt delikatne dłonie świadczące o inteligenckim pochodzeniu. Stosownymi dekretami na śmierć skazano również wszystkich duchownych oraz przedstawicieli mniejszości narodowych, mieszkających na terenie Kampuczy. Zgodnie z zamierzeniami partii Kampucza miała stać się pierwszym na świecie narodem całkowicie przekształconym w społeczeństwo komunistyczne, bez tracenia czasu na szczeble pośrednie.
Nadal nie jest znana dokładna liczba ofiar reżimu Pol Pota, ale najbardziej realne szacunki mówią o śmierci (w wyniku morderstwa, z głodu lub z choroby) 25% całej populacji ówczesnej Kambodży.

Mord na Polach Smierci
Zdjęcie pochodzi z muzeum znajdującego się w Choeung Ek

W 1978 do Kampuczy wkroczyły wojska wietnamskie, które wsparły rozpoczęte już powstanie antypolpotowskie, by w styczniu 1979 obalić reżim. Czerwoni Khmerzy ukryli się w dżungli na zachodzie kraju i przez wiele lat jeszcze prowadzili partyzancką walkę z rządem oraz utrzymywali obozy niewolnicze przy granicy z Tajlandią. W 1991 udało się podpisać porozumienie między wszystkimi siłami politycznymi Kambodży, wzywające do rozbrojenia i wolnych wyborów, jednak tuż po wyborach w roku 1992, Czerwoni Khmerzy znów zaatakowali zbrojnie, odrzucając wyniki wyborów. Walki trwały aż do roku 1996. W 1998 w areszcie domowym zmarł Pol Pot. W tym i kolejnym roku poddawali się kolejno przywódcy i członkowie partii aż wreszcie przestała istnieć.
Procesy przywódców Czerwonych Khmerów rozpoczęły się kilka lat temu. Mało prawdopodobne jest jednak żeby mogły się skończyć ukaraniem winnych zbrodni, ponieważ wielu ludzi będących aktualnie u władzy to dawni aktywiści ekstremistyczni lub ich dzieci. Dopiero w tym roku (2009) pod naciskiem ONZ ruszyły procesy karne kilku członków rządu Pol Pota, na których ciążą najcięższe zarzuty.

My tę straszną historię poznawaliśmy w miejscach, w których dokonywane były zbrodnie, więc zrobiła na nas tym większe wrażenie. W pierwszej kolejności pojechaliśmy do oddalonej o 15 km od Phnom Penh wioski Choeung Ek, czyli na tzw. Pola Śmierci. Czerwoni Khmerzy w wiosce tej stworzyli obóz zagłady, do którego przywożono więźniów (głównie z Phnom Penh). W ciągu 3,5 roku w Choeung Ek zostało zamordowanych 17 tys. osób, w tym mnóstwo kobiet i dzieci. Z uwagi na konieczność oszczędzania amunicji były zwykle przeprowadzane przy użyciu młotów, siekier, łopat lub zaostrzonych kijów bambusa. W szeregach Czerwonych Khmerów egzekucje przeprowadzały już kilkunastoletnie dzieci, bardzo wcześnie odebrane rodzicom i wychowywane w obozach partii, gdzie pozbawiano ich wszelkich uczuć i uczono najokrutniejszych technik zabijania. Jednak dzieci, którym zabito rodziców też były natychmiast zabijane, żeby nigdy w przyszłości nie szukały na swoich oprawcach zemsty.
W Choeung Ek w roku 1988 zbudowano Pomnik Pamięci (Memorial Stupa) – wieżę, w której zgromadzono ponad 8 tysięcy ludzkich czaszek, wykopanych ze zbiorowych grobów na polach śmierci.

Memorial Stupa

Czaszki

Spacer w tym miejscu jest doświadczeniem wstrząsającym a koszmar potęgują żebrzący przed bramą ludzie kalecy – ofiary reżimu, którym udało się przeżyć.

Ubrania zamordownych

Po tej trudnej ale bardzo pouczającej lekcji historii udaliśmy się do Tuol Sleng Genocide Museum, czyli miejsca tortur. Tuol Svay do 1975 roku było liceum, dodajmy, że ogromnym liceum – w jego skład wchodzą trzy trzypiętrowe budynki. Reżim Pol Pota po zamknięciu szkół w tym miejscu zrobił jedno z największych i najokrutniejszych więzień w Kambodży, nazywając je Security Prison (S-21). Niemal wszyscy ludzie więzieni i torturowani w S-21 byli później wywożeni na egzekucję do Choeung Ek, a ci, którzy nie przeżyli tortur byli grzebani w zbiorowych mogiłach na podwórzu więzienia (szkoły!). Statystyki mówią, że w pierwszej połowie 1977 roku w Tuol Svay średnia ofiar na dzień wynosiła ok. 100 osób.

Wiezienie w klasie

Cały teren szkoły jest teraz udostępniony do zwiedzania. Widzimy więc sale lekcyjne przerobione na cele – te bardziej „luksusowe” – indywidualne, dla przywódców ruchu antypolpotowskiego, a także te dla „zwykłych” przeciwników reżimu – każda sala podzielona na kilkanaście pojedynczych cel o wymiarach nie większych niż 1,5m x 0.8m. Ponieważ Czerwoni Khmerzy prowadzili wyjątkowo skrupulatną dokumentację swoich działań w S-21 dziś możemy w muzeum oglądać wstrząsające zdjęcia więźniów, egzekucji, narzędzi tortur.

Cele w klasach

Pojedyncza cela

Pół dnia, które spędziliśmy na Polach Śmierci i w Tuol Svay było jedną z najszybszych i najbardziej zapadających w pamięć lekcją historii w naszym życiu. Było to bardzo trudne doświadczenie, ale uważamy, że to obowiązkowy punkt wizyty w Kambodży. Jest jeszcze jedna związana z tym, dla nas szokująca sprawa – mianowicie podejście mieszkańców Kambodży do własnej historii. Wprost nie mogliśmy uwierzyć, jak tuk tukarze albo ludzie z obsługi naszego guesthouse’u namawiali nas na wycieczkę gdzieś za miasto, gdzie będziemy sobie mogli postrzelać z takiej broni, jaką posługiwali się Czerwoni Khmerzy. Do tego dochodzą powszechnie noszone przez mieszkańców tego kraju i sprzedawane jako gadżet turystyczny czerwone kraciaste chusty – atrybut Czerwonych Khmerów. Dla nas nie do pojęcia, ale może dla nich to sposób na odcięcie się od koszmarnych wspomnień, zbagatelizowanie wszystkiego co najgorsze, „prześmianie” tego by odciąć się od tych wspomnień jak od czegoś nierealnego i zrobienie z tego sposobu na zarabianie pieniędzy, które są konieczne do przeżycia każdego kolejnego dnia… pewnie to temat do większej polemiki, jednak my nie czujemy się uprawnieni do oceniania takiego postępowania, a przytaczamy je jedynie z kronikarskiego obowiązku…
Kolejnym miejscem, które w Phnom Phen warto zwiedzić jest pałac urzędującego króla Kambodży, czyli Royal Palace oraz znajdująca się na terenie pałacowych posiadłości Silver Pagoda, ale o tym w kolejnym wpisie do blogu.

Phnom Penh – pierwsze wrażenia z Kambodży

sobota, grudzień 12th, 2009

Droga do Phnom Phen z Sajonu okazała się dość łatwa. Sam autobus okazał się być regularną linią turystyczną operowaną przez firmę z Kambodży. W autobusie była nawet przystrojona choinka więc dla turystów zapewnia się tutaj nie tylko wodę sodową ale i świąteczną atmosferę 😉
Już po przekroczeniu granicy z Kambodżą widać było jak bardzo różni się ten kraj od Wietnamu.

Granica z Kambodza

Domy choć z desek a nie babusa bardzo przypominały tutaj laotańskie chaty na palach. Gospodarstwa najczęściej składają się z takich khmerskich chat położonych wśród gęstej roślinności bananowców i wysokich palm.

Kambodzanskie wioski

Na drogach kurz i pył, upał i wychudzone zwierzęta. Niektóre z nich chroniąc się przed upałem całym ciałem zanurzały się w błotnistej wodzie pozostawiając ponad powierzchnią tylko głowy. Po wjechaniu do jakiejś miejscowości przed przeprawą promową przez Mekong widać było zakurzone drogi i wzmożony handel tutejszych mieszkańców.

Ulice w Kambodzy

Przed samą przeprawą do autobusu „dokleiły” się tłumy różnych ludzi próbujących sprzedać różne produkty. Szczególnie litościwie wyglądały dzieci, które próbowały sprzedać jakieś jajka i owoce.

Dzieci

Do Phnom Penh, stolicy Kambodży, dotarliśmy wczesnym popołudniem. Miasto już zza szyb autokaru zrobiło na nas bardzo pozytywne wrażenie, choć trzeba przyznać, że powitało nas nieziemskim upałem, w którym trudno było nawet oddychać a każdy ruch i krok stanowił potężne wyzwanie! Po chwilowym zastanowieniu daliśmy się przekonać przesympatycznemu panu tuk – tuk driverowi do zawiezienia nas do dobrego i taniego guesthouse’u a jak nam się nie będzie podobało, to pojedziemy do kolejnego, aż znajdziemy odpowiednie miejsce dla siebie i to wszystko oczywiście w wyjątkowo korzystnej cenie – 1 USD za całą podróż, niezależnie od tego ile będzie trwała. Pojechaliśmy więc do pierwszego guesthouse’u, ale ani cena ani warunki nam nie odpowiadały, więc zgodnie z umową pan tuk-tukarz przywiózł nas w kolejne miejsce. Guesthouse okazał się fajnym miejscem z ogromnym tarasem nad jeziorem, a na tym tarasie – bar, bilard, hamaki, sofy i fotele i część telewizyjna, gdzie można coś pooglądać – ekstra! Z takim zapleczem „rozrywkowym” zdecydowaliśmy się tu zostać, mimo, że pokoje są bardzo „basic” (jak to ładnie piszą w LP). Popołudnie spędziliśmy poznając uroki i charakter tego miasta. Pierwszym punktem obowiązkowym, który zaliczyliśmy była buddyjska świątynia Wat Phnom, znajdująca się na najwyższym wzniesieniu w mieście – co prawda tylko 27-metrowym, ale najwyższym 🙂

Wat Phnom

Jest jednym z najważniejszych miejsc w stolicy Kambodży. Jak głosi legenda, pierwsza pagoda powstała w tym miejscu w roku 1373, jako miejsce dla czterech posągów Buddy. Następnie miejsce to zostało odkryte przez kobietę o imieniu Penh (dosłowne tłumaczenie nazwy miasta Phnom Penh to „Wzgórze Penh”). Świątynia sama w sobie nie robi ogromnego wrażenia, nawet wygląda na trochę zaniedbaną, ale jest dla mieszkańców Kambodży bardzo ważnym miejscem i to właśnie tu przychodzą ze swoimi największymi troskami i prośbami.
Po wizycie w świątyni spacerowaliśmy po ulicach miasta poznając stolicę kolejnego azjatyckiego kraju na naszej trasie. Niby wszystkie są do siebie podobne, a jednak każda inna (aż się ciśnie na usta królujące tutaj hasło: „same same but different”). Phnom Penh to bardzo biedne miasto, cały czas jeszcze podnoszące się ze zniszczeń niedawnej wojny. Widać nowe inwestycje, widać że dużo się dzieje, że zmienia się na lepsze ale też widać na każdym kroku przerażającą biedę, ludzi starających się handlować na ulicznych straganach czym się da, byle tylko zarobić jakiś grosz, widać żebrzących ludzi kalekich – ofiary wojny, ale też ma się poczucie, że mieszkańcy Kambodży to bardzo mili, otwarci ludzie, którzy chętnie pomagają i w większości, przynajmniej w podstawowym zakresie, są w stanie dogadać się po angielsku

Sprzedaż uliczna

Do Kambodży przyjeżdża coraz więcej turystów i szczerze mówiąc mają tu wszystko, czego im potrzeba – hotele i guesthouse’y w najróżniejszych cenach, masę małych agencji turystycznych oferujących wycieczki do najatrakcyjniejszych miejsc kraju a także restauracje oferujące kuchnie niemal całego świata. Ta aktywność i umiejętność dostosowania się do nowych warunków, budzi ogromny szacunek dla mieszkańców tego kraju.